W Polsce mamy do czynienia z plagą korepetycji. Jaki jest powód Pana zdaniem tego zjawiska?
Ja nie do końca nazwałbym to ''plagą” natomiast to fakt, że korepetycje cieszą się większym zainteresowaniem niż np. 10-20 lat temu. Powodów może być wiele. W czasach, kiedy żyjemy coraz szybciej, jesteśmy coraz bardziej niecierpliwi i nie lubimy poświęcać dużo czasu na obowiązki. Dostęp do odpowiedzi na wszelkie pytania mamy na wyciągnięcie smartfona. W internecie czy w podręcznikach mamy wystarczającą ilość materiałów do nauki, jednak poszukiwanie interesującego nas zagadnienia i przyswojenie go zajmuje więcej czasu niż godzina spędzona u dobrego korepetytora.
Korepetycje zasadniczo mają służyć nadrobieniu zaległości lub przygotowaniu do sprawdzianów, albo większych olimpiad. Jakie przypadki dominują?
To zależy od przedmiotu. Jeśli chodzi o przedmioty ścisłe to dominują lekcje przygotowujące do sprawdzianów, kartkówek i poprawek. Zdarzają się też osoby, które chcą swoją wiedzę rozwijać lub przygotowują się do olimpiad, jednak tych jest zdecydowanie mniej. Jeśli chodzi o języki obce, to również przychodzą uczniowie, którym głównie zależy na ocenach, jednak z lekcji języków korzystają też osoby chcące rozwijać swoje umiejętności lingwistyczne, wśród nich nie tylko młodzież, ale i dorośli.
Jak duże jest zapotrzebowanie na korepetycje w przypadku grupy - "zrozum.to"? Jak dużo macie pracy? 
Wszystko zależy od okresu. Oczywiście wakacje to czas odpoczynku, zarówno dla uczniów jak i dla nas nauczycieli. Kiedy zbliża się koniec semestru, koniec roku lub egzaminy maturalne zainteresowanie jest większe. Szczególnie jeśli chodzi o matury, to wielu uczniów ma problem ze sporządzeniem i realizacją planu przygotowań do egzaminów. 
A z jakimi przedmiotami jest największy problem? Matematyka przoduje?
Zdecydowanie matematyka. Pewnie z powodu obowiązkowej matury z matematyki właśnie. Język angielski również, ze względu na fakt, że nie ma tu bariery wiekowej, języki obce przydają się przez całe życie.
Tak duże zapotrzebowanie na korepetycje to wina nauczycieli, nieuważnych uczniów, a może całego systemu? Jakie są Pana odczucia?
Moim zdaniem jest to wina czasów w jakich żyjemy. Ciągły, łatwy i tani dostęp do mediów bardzo rozprasza uwagę, nie tylko na lekcjach. Młodzieży (i nie tylko młodzieży) ciężko skupić się nad zadaniem dłuższą chwilę. Czasami mam wrażenie, że jeśli polecenie w zadaniu zajmuje więcej niż dwie linijki to część uczniów w ogóle go nie czyta, część czyta ale bez zrozumienia, wytrwali przeczytają i zrozumieją co trzeba w zadaniu wykonać - nie przesadzam. System nauczania jest nieaktualny, panuje moda na posiadanie tytułu i dobrych ocen. Wielu uczniów po ukończeniu liceum/technikum nie wie co chce w życiu robić. Później dokonują nieprzemyślanych decyzji przy wyborze kierunku studiów, często ich nie kończą, albo po ukończeniu nie pracują w wyuczonym zawodzie. Uczniowie rzadko są przekonywani do tego, że istotne są też zawody, w których ważny jest fach w ręku np. krawiec, szewc, murarz, kucharz. Nie każdy ma predyspozycje do studiowania, natomiast na uczniach wywierana jest presja ze strony rodziny czy nauczycieli. Co do nauczycieli to uważam, że są niedoceniani za swoją pracę. Powinni zdecydowanie więcej zarabiać, a ich stan wiedzy i metody nauczania powinien być okresowo diagnozowane. Wyobrażam sobie, że nie jest łatwo wpoić wiedzę trzydziestoosobowej klasie. Chętnych do wykonywania zawodu nauczyciela jest coraz mniej. Jeśli to nauczyciele mają znaczny wpływ na kariery i życie zawodowe uczniów, na ich barkach spoczywa zaszczepienie zamiłowania do nauki i kultury, a ich zabraknie to będziemy mieli poważny problem. Wtedy dopiero będziemy mieli do czynienia z plagą, ale innego rodzaju i większego formatu.
Czy braki związane z pandemią i nauczaniem zdalnym są nadrabiane w szkołach, czy uczniowie są zmuszeni właśnie - ruszać na zajęcia dodatkowe? 
W szkołach zawsze były zajęcia dodatkowe dla uczniów, którzy mieli problemy z przyswojeniem bieżących lekcji. Nie mam pewności, ale wydaje mi się, że dalej takie się odbywają. Jednak uważam, że nie rozwiązuje to problemu. W dalszym ciągu są to zajęcia w grupie i znów pojawia się problem rozpraszania uwagi i wtapiania się w tłum. Na lekcjach indywidualnych uczniowi poświęcana jest stuprocentowa uwaga, a metody nauczania są spersonalizowane. Dodatkowo pokusa "zaglądania do telefonu" jest znacznie ograniczona Prawdopodobnie względem merytorycznym zajęcia zdalne nie odbiegały od zajęć w klasie, natomiast dużą część lekcji pochłaniały sprawdzanie obecności i problemy techniczne. Podczas zajęć zdalnych jeszcze trudniej utrzymać dyscyplinę wśród uczniów. Dla usprawiedliwienia uczniów dodam, że nadużywanie kontaktu ze smartfonem nie jest domeną wyłącznie młodzieży, ale dotyczy również wielu dorosłych.
Jakich zmian w takim razie potrzebujemy w szkolnictwie?
Szkoła co do zasad powinna przygotować ludzi do dorosłego życia. Paradoksalnie w życiu zawodowym, zdecydowana większość z nas nie wykorzystuje wiedzy zdobytej w szkole (wyjątek stanowi czytanie, pisanie, liczenie itp.). Od wczesnych lat zainteresowania i predyspozycje powinny być rozwijane i analizowane przez rodziców i nauczycieli, tak aby uczniowie, w ogóle wiedzieli czego lubią się uczyć i w czym są dobrzy. Ogólna wiedza jest istotna, ale właśnie o to chodzi, żeby młodzież nią zainteresować, a nie stresować. Powinny pojawić się zajęcia, na których uczniowie łączą zdobytą wiedzę z praktycznym jej zastosowaniem w konkretnych zawodach. Mając na uwadze to, że zapewne w niedalekiej przyszłości powstaną nowe zawody, o których jeszcze nie mamy pojęcia, jeśli zaszczepimy w uczniach miłość do nauki i nauczymy Ich radzić sobie z różnymi praktycznymi problemami, spowodujemy, że staną się bardziej elastyczni jeśli chodzi o zdobywanie nowych umiejętności i poszerzanie swoich kwalifikacji. Ostatecznie każdy z nas marzy o satysfakcjonującej pracy, którą dodatkowo lubi. Na koniec dodam, że moim zdaniem korepetycje nie są niczym złym, ponieważ, przy zawrotnym tempie życia pozwalają zaoszczędzić dużo czasu, który można pożytecznie wykorzystać, a rodzice nie muszą przypominać sobie materiału ze szkoły i denerwować się na swoje pociechy.