Wspomnienie tego dnia – dnia, w którym papież odszedł – natychmiast przywołuje pamięć innego wieczoru: 2 kwietnia 2005 roku, godzina 21:37. To wtedy zmarł Jan Paweł II. Wtedy świat zamilkł. Polska płakała. Płonęły znicze, ludzie wychodzili na ulice, modlili się, trwali razem w milczeniu. Pamiętamy to doskonale, także z wydarzeń średzkich.
Franciszek był innym papieżem. Skromny, bezpośredni, pełen ciepła, otwarty na dialog z każdym człowiekiem. Przeszedł do historii jako pierwszy papież z Ameryki Południowej, jako ten, który mieszkał w Domu św. Marty, a nie w papieskim apartamencie. To właśnie on przynosił nadzieję ubogim, wykluczonym, tym, którzy nie czuli się dotąd dostrzeżeni przez Kościół. Był papieżem czułości, prostoty i miłosierdzia.
Dla wielu katolików był też kimś więcej niż zwierzchnikiem Kościoła – był moralnym przewodnikiem w czasach podziałów, niepokoju i globalnych kryzysów. Nie unikał trudnych tematów, potrafił słuchać i inspirować. Wzywał do pokoju, troski o ziemię, braterstwa, choć nie brakowało w jego wypowiedziach także kontrowersji, czy nawet rozczarowania, zwłaszcza w kontekście wojny w Ukrainie.
Śmierć Franciszka, choć spodziewana, niesie ze sobą podobne emocje, jakie towarzyszyły Polakom w 2005 roku po odejściu Jana Pawła II, choć są to jednak emocje inne. Bo przecież śmierć Jana Pawła II była dla Polaków tak trudna przede wszystkim dlatego, że odszedł nasz wybitny rodak.
Śmierć papieża Franciszka zamyka kolejny ważny rozdział w historii Kościoła. Jaki będzie następny? Tego nie wiemy. Ale wiemy, że dziś świat znów się zatrzymał – i znów poczuliśmy, jak bardzo potrzebujemy duchowych przewodników, którzy potrafią mówić rzeczy ważne, prosto do umysłów i do serc.
Zbigniew Król
zbigniew.krol@gazetasredzka.pl