W kolegiacie był człowiekiem od każdego zadania, bo wszystko potrafił zrobić. Pamiętam, jak wiele lat temu udało się do kolegiaty zaprosić dominikanina o. Jerzego Bakalarza, który jeździł po Polsce i w kościołach pokazywał film „Jezus z Nazaretu”. O. Jerzy pytał nas, czyli wówczas licealistów, czy kolegiata to duży kościół. Jako młodzi ludzie byliśmy przekonani, że całkiem spory. Kiedy więc o. Jerzy przyjechał do Środy z wielkim ekranem okazało się, że powieszenie jej na belce przed prezbiterium jest niemożliwe, bo jest ona za krótka. 
W trzy godziny na belce zawisł nowy ekran, który w błyskawicznym tempie Czesław Leszczyński uszył chyba razem ze swoją małżonką. Dominikanin był zachwycony, że ktoś potrafił w tak błyskawicznym tempie rozwiązać problem.
Rok temu, tuż przed głównymi uroczystościami nadania kolegiacie godności bazyliki mniejszej, nad głównym wejściem do kościoła, przy nowym napisie, trzeba było jeszcze coś zawiesić. Czesław Leszczyński poszedł po długą drabinę i mimo ponad 80 lat wspiął się wysoko, aby wszystko wyglądało jak należy.
W kolegiacie był zarządcą, złotą rączką, elektrykiem, czasami sprzątaczką. Wszystko musiało być na swoim miejscu. Poprzednik obecnego proboszcza kolegiackiego, ks. prałat Aleksander Rawecki, bardzo liczył się z jego zdaniem. W sprawach technicznych i porządkowych z kościelnym nie dyskutował. Ten bowiem zawsze miał rację i pomysł, jak rozwiązać problemy.
Zawsze wyprostowany, pełen energii podupadł na zdrowiu dwa lata temu, kiedy nagle zmarła jego żona. Trudno było mu się z tym pogodzić. 
Wielokrotnie prosiliśmy Czesława Leszczyńskiego, aby zgodził się z nami spotkać i opowiedzieć o sobie i o długoletniej pracy dla średzkiej kolegiaty. Jeszcze jako pracownik parafii wiele razy odmawiał, wskazując, że może po przejściu na emeryturę. Ale na emeryturze nadal odmawiał. Mówił, że nie warto, bo przecież nie ma nic do powiedzenia. Zawsze byliśmy innego zdania. 
Uroczystości pogrzebowe odbyły się we wtorek 28 lutego w kolegiacie. Mszę koncelebrowało wielu księży, którzy są kolegiackimi wychowankami, czy też tutaj pracowali i mieli okazję poznać Czesława Leszczyńskiego. Potem uroczystości odbyły się w Domu Pożegnań Zakładu Pogrzebowego „Anioł” i wreszcie nastąpiło złożenie ciała do grobu na cmentarzu w Środzie.
(kóz)