Rowerowy rajd do Wilna rozpoczął się w sobotę 25 czerwca. Był to najdłuższy rajd w wykonaniu Grupy Rowerowej Dominowo - trasa liczyła około 750 km, a uczestnicy do domów wrócili dopiero w minioną niedzielę. Dodatkowo był to pierwszy w historii rajd z metą poza granicami Polski. Rekordowa była też liczba uczestników – wyruszyło 20 osób.
Komandorem rajdu odpowiedzialnym za sprawną jego organizację - jak zawsze - był Aleksander Kubiaczyk. Uczestników ubranych w rajdowe koszulki żegnali m.in. starosta Ernest Iwańczuk i wójt Krzysztof Pauter.
W rajd zaangażowanych było aż 20 osób, którzy jednak uczestniczyli w nim na różne sposoby. 14 osób rozpoczęło swoją przygodę w Dominowie w sobotę i pedałując na rowerach dojechało do Wilna po ośmiu dniach. Dwuosobowa ekipa techniczna wspierała rowerzystów, jadąc specjalnie na tę okazję oklejonym samochodem wiozącym bagaże i części zapasowe. Grupa pościgowa to czterech ambitnych kolarzy, którzy wyjechali dwa dni później i przez pierwsze dni pokonywali odcinki dwa razy dłuższe, by dogonić resztę peletonu.
Na kolejne noclegi uczestnicy rajdu zatrzymali się w miejscowości Borysławice Kościelne (okolice Kłodawy, odcinek rajdu o długości 123 km), Płocku (niedzielna trasa długości 85 km), w miejscowości Łaguny za Ciechanowem (100 km), w miejscowości Piątnica Poduchowna w okolicach Łomży (106 km), w Augustowie (132 km, na tym odcinku ubył jeden rajdowiczów, który musiał wrócić do domu ze względu na ważne sprawy rodzinne) i w miejscowości Alytus (Olita, jedno z ważniejszych miast na Litwie, 100 km).
Po drodze pod samym Wilnem udało się odwiedzić legendarne Troki, kolebkę litewskiej państwowości.
W niedzielę udało się zwiedzić Wilno: cmentarz na Rossie, starówkę Wilna, Ostrą Bramę i katedrę. Rowery wróciły do domu busem, a uczestnicy rajdy autobusem do Warszawy.
krzem