prezes stowarzyszenia Cztery Łapki

 

Patryka Wawrzyniaka wielu mieszkańców Środy zna dobrze, przede wszystkim z działalności na rzecz średzkiego schroniska. Angażuje tam wiele swojego czasu. Urodził się w 1987 roku, od zawsze jest związany ze Środą. Mieszka tutaj całe życie i przyznaje, że nie wyobraża sobie życia gdziekolwiek indziej. - Po prostu czuje się "u siebie", wszędzie jest blisko, mnóstwo znajomych. Z założenia jestem optymistą, rzadko narzekam na otaczającą rzeczywistość - odpowiada zapytany o to, co w Środzie go denerwuje. Uczył się w szkole podstawowej przy ul. Lipowej w Środzie, a później w murach „Hipolita”. Te czasy wspomina najlepiej. – Wiadomo, czasy beztroski i młodzieńczej fantazji - przyznaje. Od 11 lat związany jest z jedną ze średzkich firm, gdzie pracuje na magazynie.

Jak to się stało, że zwierzęta stały się w życiu średzianina tak ważne? Jak mówi, były one zawsze w jego domu. - Więc to naturalne, że gdzieś tam przyjaznym okiem od dziecka się na nie patrzyło. Chomiki i psiaki w domu rodzinnym - mówi Patryk Wawrzyniak. Obecni ma w domu trzy psy. W 2017 roku został wolontariuszem w średzkim schronisku. Pierwszego psa adoptował w październiku 2012 roku, po czym przez długi czas dostarczał karmę do średzkiej placówki. Na dobre przygodę ze schroniskiem rozpoczął w marcu 2017 roku. Trwa ona do dzisiaj. My dopytujemy prezesa Czterech Łapek o to, jaki stosunek do zwierząt mają średzianie. W końcu publikacje średzkiego schroniska zawsze są nagłaśniane, a placówka zdaje się na pierwszy rzut oka mieć wielu przyjaciół i zaangażowanych ludzi wokół. - Wydaje mi się, że wygląda to całkiem dobrze. Mieszkańcy często angażują się w różnego rodzaju akcje, zbiórki, promocje zwierzaków czy regularną pomoc, na wszelaki sposób - opowiada Patryk Wawrzyniak.

 

Praca na rzecz schroniska, choć z pozoru może wydawać się atrakcyjna, szczególnie dla lubiących zwierzęta, to nie zawsze właśnie taka jest. Gdy rozmawialiśmy w ubiegłym roku z Patrykiem Wawrzyniakiem, to oprócz historii pozytywnie zakończonych, usłyszeliśmy także o dramacie zwierząt, które trafiają do schronisk. Wiele jest porzucanych, inne swoich właścicieli straciły - niekiedy w tragicznych okolicznościach. Skąd zatem motywacja do pracy w schronisku?

 

  • Motywacją są przede wszystkim pozytywne metamorfozy podopiecznych schroniska (należy mieć na uwadze, że nie każdy zwierzak trafiający do schroniska jest od razu super. Często potrzeba czasu, zaangażowania, determinacji i pracy, a wynik końcowy jest najlepszą zapłatą) oraz adopcje, bo jakby o to w tym biznesie chodzi. Zniechęcenie i smutek powodują odejścia bezdomniaków w schronisku, powroty z adopcji czy okresy, gdzie trafia do schronu dużo zwierząt, a adopcje chwilowo stoją. Za każdym razem to zniechęcenie trwa dosłownie chwilę, później człowiek bierze się w garść i działa dalej. Bo jest dla kogo to robić i się starać - mówi Patryk Wawrzyniak. Pasjonuje się piłką nożną, ale podkreśla, że od dawna wszelkie aktywności "po godzinach" są związane głównie ze stowarzyszeniem Cztery
  • Łapki.