Przede wszystkim znalezienie odpowiedniej liczby kandydatów dla jedną listę nie jest zadaniem prostym. Bo przecież najpierw trzeba odpowiednią osobę wytypować, sprawdzić zgodność z ideami, które dane ugrupowanie reprezentuje, namówić do startu i to w większości z miejsc, które mogą nie odpowiadać ambicjom kogoś, kogo się namówiło i kto jednak chce się podjąć trudu kampanii wyborczej. Aby komitet miał szansę na wprowadzenie swoich kandydatów do rad, lista powinna być pełna.
Dlatego, choć u liderów politycznych nadzieje są spore, będzie dla mnie dużym zaskoczeniem, jeśli wszyscy, którzy dziś deklarują start, będą w stanie stworzyć listy do rad.
W wyborach na burmistrza dziś wydaje się, że pewny jest pojedynek minimum czterech kandydatów – obecnego burmistrza Piotra Mielocha, poprzedniego długoletniego burmistrza Wojciecha Ziętkowskiego, kandydata Prawa i Sprawiedliwości według dużego prawdopodobieństwa Małgorzaty Wiśniewskiej-Zabłockiej i przedsiębiorcy ze Środy, który na razie prosi, by publicznie nie podawać jego nazwiska. Obecnie nie jest osobą publiczną, więc szanujemy tę prośbę.
Oczywiście są jeszcze inne ugrupowania, które dziś także szukają swoich kandydatów. Ale czy rzeczywiście ich wystawią? Dużą rolę może odegrać także potencjalna zdolność koalicyjna. Bo przecież przy tak wielu listach trudno sobie wyobrazić, że jeden z komitetów zdobędzie większość, czyli 11 mandatów w Radzie Miejskiej lub 9 w Radzie Powiatu, by nie musiał z innym lub innymi ugrupowaniami zawiązywać koalicji. 
Ciekawe jest także, jak bardzo na wiosenne wybory samorządowe w 2024 roku wpłyną wybory krajowe zaplanowane na tegoroczną jesień. Bo że wpłyną jest niemalże pewne. O ile bowiem komitety niepartyjne nie powinny mieć większych wahań, o tyle zwycięstwo lub porażka w wyborach do sejmu PiS, PO, Lewicy, PSL, Polski 2050 może mieć dla nich wielkie konsekwencje w wyborach lokalnych. 
Dziś jednak piszemy w gazecie nie tylko o polityce. Razem z mieszkańcami Słupi Wielkiej chcemy bronić drzew w tej miejscowości i sprzeciwiamy się planowaniu inwestycji drogowych w taki sposób, by to właśnie kosztem starych drzew powstawały nowe drogi i chodniki. Razem z mieszkańcami ulicy Miętowej i innych apelujemy, aby drogi nie przypominały krajobrazu księżycowego. Jesteśmy też za tym, by Stary Rynek był strefą absolutnie wolną od samochodów. 
Zbigniew Król
zbigniew.krol@gazetasredzka.pl