barber
Ma 26 lat, ze Środą związany jest od urodzenia. Tutaj stawiał pierwsze kroki, wychowywał się i kończył wszystkie etapy edukacji. Jest absolwentem średzkiej „Trójki”, nieistniejącego już Gimnazjum nr 2 w Środzie oraz Zespołu Szkół Rolniczych. Z sentymentem wraca do swojego dzieciństwa. W rozmowie z „Gazetą Średzką” wspomina lata, gdy jako dziecko biegał z kolegami po osiedlu Jagiellońskim. – Graliśmy w piłkę na słynnym Wembley, czyli boisku do piłki nożnej za „blaszakiem”, biegaliśmy po placach zabaw, po prostu się spotykaliśmy. Dzisiaj tego już za bardzo nie ma. Cyfryzacja świata to trochę zniwelowała, przykro mi się robi, jak o tym myślę – mówi Wiktor Wierzyński. Po skończeniu szkoły zawodowej pracował w Homagu jako elektromonter, zastępca brygadzisty oraz kontroler optyczny. Później miał pracować za granicą przy montażu kurników, epidemia pokrzyżowała jednak wszelkie plany o wyjeździe, dlatego rozpoczął pracę w sklepie monopolowym. Tę pracę lubił i był do niej dobrze przygotowany, bo od lat interesuje się dobrymi alkoholami, m.in. whisky. Pracował też w zakładach Decory oraz Solarisa.
Jego największą pasją jest barberstwo. Wiktor Wierzyński wspomina, jak w wieku 16 lat trafił po raz pierwszy do salonu barberskiego w Poznaniu. Już na wejściu zwrócił tam uwagę na wystrój salonu, a z każdą kolejną wizytą zagłębiał się w temat barberstwa. – Brodę zaczynałem sobie strzyc już samemu, coraz więcej czytałem – mówi nasz rozmówca. Wspomina, jak 3 lata temu w Środzie nastała prawdziwa era barbera, gdy salony otwierały się w krótkim odstępie czasu – jeden po drugim. – Sporo na temat barberstwa rozmawiałem z Łukaszem Gabryelewiczem, który od lat pracuje w tym zawodzie. Oglądałem poradniki na YouTube. Decyzja o tym, aby związać się z fryzjerstwem szła za mną już od pracy w Homagu, ale nie było impetu, był strach. Dopiero po czasie zaryzykowałem – mówi Wiktor Wierzyński. I dodaje: - Napisałem do Łukasza Gabryelewicza o staż i usłyszałem: Wiciu, ja ciebie będę mógł wziąć. Kupiłem nożyczki, maszynkę. Poczekaliśmy za stażem i się uczyłem. Początkowo pracowaliśmy razem z Łukaszem na modelach, przez 3 miesiące ostrzygłem około 30 głów i później zacząłem działać samemu. Tym samym od kilku miesięcy jest stażystą w jednym ze średzkich barbershopów, gdzie uczy się tajników wymarzonego zawodu. Dalej zdobywa wiedzę, poznaje tajniki swojej pracy, uczestniczy w szkoleniach, a przede wszystkim gromadzi niezbędne doświadczenie, strzygąc kolejnych klientów.
Wspomina swoją pierwszą „ściętą głowę”. -To był kolega z osiedla. Ma bardzo długie włosy, więc cięcie zajęło mi dobre 3 godziny. Jeśli jednak ktoś chce rozpocząć przygodę z barberingiem, to musi się liczyć z tym, że początki łatwe nie będą. – dodaje. Zachęca młodych ludzi, aby myśleli o swojej przyszłości i dążyli do realizacji marzeń. – Zawsze po szkole jest możliwość stażu. Sam jestem na nim od siedmiu miesięcy i będę znowu przedłużać. Fryzjerstwa nie idzie się nauczyć z dnia na dzień, dlatego staż jest świetną opcją dla młodych ludzi. Naprawdę warto z tego korzystać – podsumowuje.