Nie jest tajemnicą, że w dobie mediów społecznościowych pozycja mediów tradycyjnych jest coraz słabsza. Grozi nam zamykanie kolejnych tytułów, bankructwa. Nie chodzi o to, że nie ma zapotrzebowania na dobre, przygotowane zgodnie ze sztuką materiały prasowe. Chodzi o to, że dzisiaj konieczne jest ich publikowanie także na wielkich platformach, takich jak chociażby Facebook. Platformy te, korzystając z treści mediów, nie płacą żadnych pieniędzy autorom i samym tytułom, choć sami zarabiają na tym krocie. W tym sensie trzeba powiedzieć, że my dziennikarze, oddajemy im naszą pracę, a zarabiają tylko koncerny.

 

Dzisiaj gra się toczy o to, czy wielkie platformy będą płacić autorom za ich pracę. Aby tak się stało, potrzebne jest wsparcie w negocjacjach rządu. Tak stało się już w kilku krajach, ale nie w Polsce.

 

Tydzień temu Jolanta Ojczyk w Business Insider Polska pisała: "Premier Donald Tusk ma szansę pokazać, że zależy mu na wolnych mediach w Polsce i nie boi się czwartej władzy. Wystarczy, że poprze poprawkę zgłoszoną przez posłów Lewicy, a dokładnie partii Razem, do projektu ustawy o prawie autorskim. Od niej zależy pozycja wydawców w negocjacjach z gigantami technologicznymi o grube miliony złotych. Brak porozumienia, a co za tym idzie — wynagrodzenia, dla wielu portali i gazet, zwłaszcza lokalnych, grozi bankructwem". Reakcji premiera nie było, co może niestety dziwić.

 

Dzisiaj my, podobnie jak wiele mediów lokalnych, ale także m.in. Onet, Interia, Wirtualna Polska, Dziennika Gazeta Prawna, Rzeczpospolita, Wyborcza, Polska Press, Radio Zet, Tok FM, Iberion, ZPR, Bauer apelujemy: "Politycy, nie zabijajcie polskich mediów!"

 

Zbigniew Król

zbigniew.krol@gazetasredzka.pl