Krzysztof Kubiak: Ciągle mamy problem z otyłością?
Agnieszka Szczepaniak: Tak, to bardzo powszechny temat. Zarówno wśród dorosłych, ale też niestety wśród dzieci. Zajmujemy miejsce w czołówce jako Polska, jeśli chodzi o otyłość wśród dzieci i młodzieży. Wśród dorosłych nie jest wcale lepiej. Otyłość to temat nadal aktualny.
Porady z Instagrama czy TikToka zawsze znajdują zastosowanie?
Znajdują, ale najczęściej te, które są dla nas wygodne. Często znajdują zastosowanie w naszym życiu te porady, które są drogą na skróty, co niestety może okazać się zgubne i, prawdę mówiąc, zazwyczaj jest zgubne. Warto kierować się poradami sprawdzonych specjalistów do spraw dietetyki i żywienia, którzy mają dobrą, rozpoznawalną markę, a swoją wiedzę popierają wykształceniem i doświadczeniem opartym na badaniach naukowych. Wszelkie sugestie dotyczące porad, które pozwalają zrzucić kilka kilogramów w bardzo krótkim odstępie czasu powinny być lampką ostrzegawczą. Sięgając po rozwiązania „na skróty” często okazuje się, że nie są one skuteczne, jednak pełni nadziei szukamy dalej, koniec końców popadając w błędne koło, ponieważ kolejne porady, po które sięgamy zawierają te same błędy.
Dietą można zaszkodzić?
Można. Długofalowo niewłaściwym odżywianiem możemy doprowadzić do stanu zapalnego układu pokarmowego, doprowadzić do niedoborów mikro- i makroelementów, tym samym negatywnie wpłynąć m.in. na odporność organizmu. Pomiędzy tym, co zdrowe a tym, co szkodzi jest bardzo cienka granica i należy zachować szczególną ostrożność podejmując restrykcje żywieniowe.
Waga ma znaczenie?
Odpowiem jako psychodietetyk, dietetyk, praktyk i przede wszystkim kobieta. Waga rozumiana jako „cyferka” ma często wielkie znaczenie w naszej głowie, głównie za sprawą mediów i przekazu, jaki jest nam serwowany. Zaburzenia odżywiania przed 1990 rokiem nie były klasyfikowane jako jednostki chorobowe. Dopiero, gdy pojawił się łatwy dostęp do internetu, pojawił się ideał wizerunku, często nierealnego do zdobycia i dążenie do jego osiągnięcia. I tak narodziła się choćby anoreksja. Waga jako cyferka nie powinna być pożądaną wartością, a co najwyżej pomocnym wyznacznikiem. Zaobserwowany przez nas przyrost masy ciała może być ostrzeżeniem przed poważną chorobą, jaką jest otyłość i jej konsekwencje. Docelowo powinny interesować nas takie wartości jak poziom tkanki tłuszczowej czy mięśniowej. Można mierzyć 180 cm, a ważyć 100 kg i mieć zdrową, atletyczną sylwetkę. Można też mieć te same wartości wagowe i czuć się bardzo źle w wieku 18 lat. To, co widzimy w internecie, „idealne porady”, trzeba dzielić przez pół albo wykorzystać potencjał internetu obserwując świadome, zdrowe wzorce, osób z dyplomem kierunkowym. Sama cenię sobie wiele postaci ze świata dietetyki i stanowią dla mnie autorytet w dziedzinie, z którego czerpię inspirację.
Skąd to się bierze, że wśród dzieci jest taki problem z otyłością?
Niestety, produkty, które jemy są coraz bardziej przetworzone, coraz więcej jedzenia zawiera duże ilości cukru, konserwantów, tłuszczów zwierzęcych, których małe organizmy nie przyswajają w proponowanych przez producentów ilościach. Poza tym, liczba bodźców, która dociera do młodych jest tak wielka, że trudno im podzielić informacje na te dobre i złe. Kolejną sprawą jest to, że dzieciaki nie mają obecnie dużo ruchu, przez co szybciej tyjemy.
Jak przekonać dzieci do tego, aby dobrze się odżywiać?
To głównie rola rodzica. Wbrew pozorom to dzieci są bardzo chętne do współpracy. Często goszczę w różnych przedszkolach i szkołach jako prelegent i widzę to doskonale. To dorośli niekoniecznie chcą wdrażać te wartości w praktyce. Łatwiej dać przysłowiowe 5 zł na drożdżówkę, niż zrobić dziecku samemu kanapkę i ją zapakować. Żyjemy w biegu i często tłumaczymy się brakiem czasu. Warto jednak postawić wyraźną granicę pomiędzy wygodą i brakiem czasu. Warto też wspomnieć, że dawniej produkty, te zdrowsze, były droższe. Dzisiaj różnicy w zasadzie nie ma, a zdrowe jedzenie często bywa tańsze niż to tradycyjne. Do zdrowego odżywiania mamy dostęp. W mediach społecznościowych aż roi się od pomysłów i inspiracji do działania. Zrobienie białej bułki z dżemem zajmuje tyle samo czasu, co pełnoziarnistej z humusem, nie oszukujmy się.
To jakie wartości żywieniowe warto wpajać?
Kolorowy talerz! I nie mam na myśli kolorowych, przetworzonych pokarmów, a kolory warzyw i owoców. One działają bardzo szeroko, zabezpieczą organizm przed wieloma, negatywnymi czynnikami. Nie włączajmy telewizora w tle podczas spożywania posiłku, nie jedzmy przy telefonie, pozwólmy naturalnym mechanizmom ośrodka głodu i sytości działać jak należy. Tym samym miejmy czujność na sygnały wysyłane przez nasze ciało: nie chodźmy głodni, ale jedzmy do granicy sytości. Bądźmy czujni na te aspekty, a organizm nam się odwdzięczy dobrostanem.
Zjedzenie czekolady na diecie to grzech? Bo później są wyrzuty sumienia.
Swoim podopiecznym powtarzam od lat, że jak broić to z uśmiechem. Najgorzej jest działać z dietą ze stuprocentowym radykalizmem, bo w końcu upadniemy. Zasada 80 proc. życia zdrowo, a 20 proc. życia tak jak chcę i lubię to dobry balans. Ta czekolada bywa zbawienna, dla zdrowego życia. Chodzi o działanie długoterminowe, a nie radykalne, na chwilę.
Czy dietetyk też bywa na diecie?
Pewnie, że bywa. Przepisy, które otrzymują nasi pacjenci testujemy na własnej skórze. Często potrzebujemy sprawdzić czy porcje, jakie sugerujemy pacjentom są odpowiednie. Ale bywa i tak, że dieta wpada do naszego z życia, nie z chęci, a z musu. Bo przecież wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy różne potrzeby.