Krzysztof Kubiak: Skąd się wziął pomysł, aby zostać Świętym Mikołajem?

Marcin Spalik: Początki były w gimnazjum. Mieliśmy zgrany team, a na wigilię klasową robiło się różne rzeczy. Koleżanki namówiły mnie pewnego razu, aby przebrać się w strój jednego z rodziców. Jeden, drugi rok, w końcu ktoś się zapytał czy pójdę przebrany za Mikołaja do domu. Stwierdziłem, że pójdę. No, bo co mi szkodzi? Znajomy dał mi profesjonalny strój Świętego Mikołaja, w zasadzie przez żarty stałem się jego posiadaczem. No i tak już od pięciu lat ten strój jest ze mną. Teraz chodzę już częściej, udzielam się w różnych akcjach, na jasełkach, a nawet zdarzyło mi się ostatnio pójść na urodziny. Byli rodzice, dziadkowie, wujkowie. Rodzina nie spotka się wspólnie w Wigilię, więc zaprosili mnie już teraz. Tych akcji i zaproszeń jest z roku na rok coraz więcej.

 

Wolisz nazwę Gwiazdor czy Święty Mikołaj?

Uwielbiam stwierdzenie Święty Mikołaj. Owszem! Gwiazdor to Wigilia, to nasze lokalne powiedzenie, ale ja lubię tego Świętego Mikołaja. Tak się nauczyłem, tak wyniosłem z domu i to mi bardziej leży na sercu. 

 

Jak wyglądało twoje dzieciństwo w aspekcie osoby Świętego Mikołaja? Przychodził po kolacji wigilijnej?

A zdarzyło się. Zdaje się dwa razy ktoś przyszedł przebrany do naszego domu. Byliśmy mali, te wspomnienia są za pewną mgłą. Ale kiedy mieliśmy 8 lat, chrzestny mojej siostry się przebrał. Niby nie poznaliśmy, ale później już zorientowaliśmy się, kto to był. Atrakcja była świetna. Niemniej ten Święty Mikołaj w naszym domu był obecny, fascynacja była od dzieciństwa. Bajki o świętach zawsze mnie fascynowały, więc też zamiłowanie do świąt i radość na cały bożonarodzeniowy okres jest żywy. Więc pewnie ta „pasja” zaczęła się wtedy, później zapewne ożywiło się to podczas szkoły.

 

Trzeba mieć chyba śmiałość i odwagę w sobie?

To nie jest do końca tak, że odważny facet jest pierwszy do takich wystąpień. Może ja jestem gadułą, ale dawniej bym nigdy siebie nie widział w takiej roli. To chyba ta kurtyna w postaci maski sprawia, że niektórzy Mikołajowie się otwierają (śmiech).

 

Jak dzieci reagują na twoje wizyty?

To fajne pytanie, bo te reakcje to temat rzeka. Widać uśmiech, u dzieci. Wchodzę z dzwonkiem, staram się z oddali zrobić już jakieś show, obniżyć odpowiednio głos. Dzieci mnie mierzą od góry do dołu, patrzą na brodę, przede wszystkim worek pełen prezentów. Są w szoku, zaskoczone, widać wielką radość. Dzieci wierzą w Świętego Mikołaja, są nim zafascynowane. Wtedy też ja, już pod tym przebraniem cieszę się ogromnie, bo dawanie dzieciom tej radości to naprawdę coś niesamowitego.

 

Jakaś historia szczególnie zapadła ci w pamięci?

Mnóstwo jest takich historii. Urzeka mnie, gdy dzieci na przykład przytulają się do Świętego Mikołaja. Lubię momenty, gdy śpiewamy razem, gdy dzieci same śpiewają. Wielka ufność dzieci w stosunku do pana w czerwonym stroju z brodą jest głęboko urzekająca. Te prezenty to często sprawa poboczna. Dzieci po prostu ufają, wpadają w objęcia. Wtedy ja widzę sens tej „roboty”.

 

A jest strach u dzieci?

Bywają takie momenty, szczególnie w młodszych grupach. Dzieci są przerażone niekiedy moim głosem. Wiadomo przychodzi duży gość ubrany w rażący, czerwony kolor, to powoduje pewien dyskomfort, u niektórych. Mam już na to pewne sposoby jak np. drugi dzwonek cukierek. „Zamilanie” w takich sytuacjach się sprawdza doskonale i przynosi skutek.

 

Dzieci sprawdzają autentyczność?

Myślałem, że tylko w filmach dzieci ciągną za brodę. Może nie za każdym razem, ale 7 na 10 sytuacji to właśnie sprawdzanie autentyczności. Nikt mnie nie zdemaskował, ale dzieci sprawdzają okulary, dzwonek, worek. Wszystko musi być przejrzane (śmiech). A kiedyś to nawet chłopiec mi do wielkiego worka wskoczył. Bywa zabawnie, dzieci są bardzo ciekawie, ale to ma urok.

 

Jakie cechy powinien mieć Święty Mikołaj?

Na pewno musi lubić to, co robi. Mi to sprawia radość, czyli uśmiech dzieci, kolędy piosenki, domowe ciepło, jakie zastaje. Ważna cecha to na pewno bycie miłą i cierpliwą osobą. Warto podchodzić z uśmiechem i optymizmem do dziecka. W sumie to klucz w tej robocie!

 

Jak będzie wyglądała twoja tegoroczna Wigilia?

Będę spędzać ją tak jak rok temu, pracowicie. Specjalnie dla mnie Wigilia w domu jest później, bo o 21:00. Od 13:00 do 20:00 chodzę po domach i odwiedzam różne rodziny. To trochę ujma, bo lubię ten okres świąteczny, a nie spędzam go całkowicie z rodziną, ale wielką radość sprawia, kiedy mogę być częścią czyjejś radości w cudzym domu. Oczywiście, że za darmo tego nie robię, ale to co daje ta praca, oglądanie tego dobra to coś naprawdę wielkiego.