Jakie tematy podejmowane były podczas warsztatów na temat rozwoju osobistego na tegorocznej Współdzielni?
Zaczęliśmy od 15 praw rozwoju, czyli takiego wglądu w siebie. Mówiliśmy o tym, czym jest rozwój oraz o prawie samopoznania. To dobry start w procesie poznawania siebie, bo jeśli dobrze wystartujemy, mamy szansę dobiec tam, dokąd chcemy. Było też o prawie środowiska, które mówi o tym, jaki wpływ ma na nas otoczenie i zachęca, byśmy świadomie je wybierali. Mówiliśmy też o prawie bólu, czyli o tym, że jeśli rozwijamy siebie, będzie to czasem bolało, bo odkryjemy miejsca, w których nigdy nie byliśmy. Podczas warsztatów mówiliśmy też o tym, jakie cechy ma osoba wpływowa, czyli taka, która ma wpływ na innych. Tak naprawdę każdy z nas na kogoś wpływa. Rodzice wpływają na swoje dzieci, w pracy wpływamy na współpracowników, w miejscu zamieszkania na sąsiadów. Była też mowa o marzeniach, bo bardzo ważne jest, żebyśmy wiedzieli, dokąd idziemy, i czy to jest na pewno miejsce, do którego chcemy i powinniśmy pójść. Mówiliśmy o przywództwie, bo tak naprawdę każdy z nas jest liderem. Jeśli mamy wokół siebie ludzi, jeżeli na nich wpływamy, w jakiś sposób im przewodzimy. Był też temat komunikacji. Bo jeśli poznamy siebie i drugą osobę, jeśli chcemy na nią wpływać, to musimy nauczyć się prawidłowo z nią komunikować. Bo wszyscy się komunikują, ale niewielu potrafi się porozumieć. W ostatnim tygodniu Współdzielni omawialiśmy temat dobrego wpływu na innych.
Podczas tych kursów, warsztatów pomagacie innym poznawać, odkrywać siebie?
Tak. Uczymy poznawania siebie, bo to jest podstawa do rozwoju. Kiedy poznam siebie, będę wiedzieć, w jakim kierunku iść dalej. Najczęściej wydaje nam się, że kimś jesteśmy, a to wcale nie my. To osoba, którą chcę być, ale to nie ja. Wiem to z własnego doświadczenia. I dlatego mamy blokadę, nie chcemy bliższej komunikacji z innymi, bo tak naprawdę w podświadomości my wiemy, kim jesteśmy, ale nie chcemy się do tego przyznać. Zakładamy maski. I nie chcemy do tego prawdziwego ja nikogo dopuścić. Ale okazuje się, że prawda nas wyzwala. Bo kiedy zobaczymy, jacy naprawdę jesteśmy, dopiero w tym momencie możemy coś ze sobą zrobić. Trudno jest budować, rozwijać kogoś, kim tak naprawdę nie jestem.
Jakie środowiska są najbardziej zainteresowane tego rodzaju szkoleniami – firmy, instytucje, osoby prywatne?
Różnie. Nie prowadzimy takich statystyk. Jako John Maxwell Team działamy w Polsce stosunkowo niedługo. Ja osobiście próbuję dotrzeć do osób indywidualnych lub inicjatyw takich, jak właśnie średzka Współdzielnia. I do kobiet. Bo kobiety mają olbrzymi wpływ na swoje środowisko. Są otwarte na zmianę siebie i zmienione wpływają na innych.
Na przykład na mężczyzn…
Kobiety częściej chcą coś zmienić, coś ze sobą zrobić, mężczyźni są mniej do tego skłonni. Ogólnie jednak zależy to od tego, czy ktoś pragnie czegoś doświadczyć. Bo nasze szkolenia i warsztaty w dużej mierze nie opierają się na przekazywaniu wiedzy, ale na doświadczaniu czegoś. Bardzo to lubię. Bo jeżeli przekazuję choćby najlepszą, ale tylko wiedzę, nie jest ona tak przyjmowana, jak warsztaty w formie mastermind, kiedy uczestnicy doświadczają przemiany, transformacji, dotknięcia siebie. Kiedy trzeba powiedzieć coś o sobie, wypowiedzieć, co czuję, myślę na dany temat. Wtedy następuje doświadczenie. Właśnie w taki sposób prowadziliśmy warsztaty w Środzie. To w większości nie były suche wykłady, ale właśnie rozmowy, prowadzące do otwierania się uczestników, do uświadamiania sobie pewnych rzeczy, do doświadczania siebie właśnie.
Stąd tytuł pani profilu: „Rozmowy przy stole”?
Tak. Zauważyłam, że zanika umiejętność rozmawiania. Jeżeli usiądziemy przy stole, porozmawiamy o trudnych czasami tematach, to otworzymy się na drugiego człowieka. Chodzi o to, żebyśmy usiedli przy stole, byli ze sobą i doświadczyli przemiany. Wtedy dzieją się niesamowite rzeczy. Zwłaszcza w organizacjach, w firmach, w których czasami jest trudno. Jeżeli nie ma przepływu informacji, firma się nie rozwija. Nie ma szans na rozwój, ona będzie albo kuleć, albo będzie tam bardzo ciężko. Bo nie będzie komunikacji, przepływu informacji i wzajemnej współpracy. A firma rozwija się dobrze wtedy, kiedy ze sobą współpracujemy. Zresztą dom podobnie – kiedy w rodzinie zasiadamy razem do stołu, kiedy uczymy dzieci rozmawiać, wtedy dom też lepiej funkcjonuje.
Po tylu stopniach edukacji, tylu latach nauki – ciągle tego nie umiemy. A komunikacja to przecież nasza codzienność. W niemal każdej sferze życia.
W szkole się tego nie uczymy. A powinniśmy. Jako organizacja mamy możliwość wprowadzania takich programów do szkół. I faktycznie kilka placówek w Polsce zdecydowało się wejść w taki testowy program w oparciu o materiały z rozwoju osobistego, z cech liderskich i z komunikacji interpersonalnej. Ale wtedy na tym programie musi pracować cała szkoła – grono pedagogiczne, młodzież i rodzice. Nie ma sensu przeprowadzanie takich zajęć tylko w jednej z tych grup, bo ich uczestnicy odbijają się później o mur niezrozumienia ze strony pozostałych grup. John Maxwell Team jest w Polsce od 2018 r., a więc na razie jest to początek, ale mamy nadzieję, że będzie coraz większe zainteresowanie tymi tematami. Bo mają one wpływ zarówno na nasze życie prywatne, rodzinne, biznesowe, jak i ogólnospołeczne.