Przyjechaliście do Środy z dużą grupą młodzieży. Były jakieś obawy?

Christoph Huldi - Cieszyliśmy się, że w ogóle jest możliwe zrobienie takiej wymiany. Było wiadomo, że obydwie strony bardzo chcą się spotkać. Jesteśmy doświadczeni w wymianach, ale ta na pewno była inna. Skoro przyjechaliśmy tutaj z chórem, zależało nam, aby zrobić dobry koncert. Ale nie wiedzieliśmy, czy szkoły, które nie są muzyczne zrozumieją nasze potrzeby. Z drugiej strony musieliśmy zapewnić taką obsadę, aby zrobić to naprawdę dobrze. 

Obawialiśmy się też podróży z Bazylei do Środy. Trwała ona 15 godzin. Miało być 12,5 godziny, ale niestety na trasie są prace. 


Zmiana miejsca koncertu z sali sportowej na plener był dla was dużym kłopotem?

Christoph Huldi - To było dla nas trudne, bo zazwyczaj chór śpiewa bez mikrofonów, a teraz trzeba było wzmocnić wystąpienie nagłośnieniem. To było dla nas niekomfortowe. Ale z drugiej strony jeszcze nigdy nie mieliśmy koncertu na świeżym powietrzu z taką techniką, w pięknym miejscu, z dużą publicznością. To było naprawdę piękne. Organizatorzy rozumieli, że zależy nam na jakości, więc Bartosz Wieliński i cała jego drużyna naprawdę wykonali swoją pracę w sposób niezwykły. Zadziwiająca kooperacja, że w tak krótkim czasie udało się wszystko dopiąć na ostatni guzik. Nigdy czegoś takiego nie widziałem.


Jak długo chór pracował nad tak wymagającym repertuarem, który przedstawiliście w Zaniemyślu?

Christoph Huldi - Pracowaliśmy nad tym od stycznia. Chór miał co tydzień 1,5 godziny próby, do tego tygodniowy obóz i próby dodatkowe w weekendy. To bardzo ważny krok dla naszego chóru, nie mieli tego jeszcze, żebyśmy tak długo pracowali nad jednym projektem. 


Odnoszę wrażenie, że wszyscy Szwajcarzy grają i śpiewają. Czy to tylko moje wrażenie?

Jürg Siegrist - Rzeczywiście to dość powszechne dla Szwajcarów, ale zależy to jednak od regionu i szkoły. Kiedy byłem dzieckiem, to wszyscy uczyli się gry na instrumentach. Teraz już tak to nie wygląda. Wszystko zależy od gminy i od szkoły. 

W Polsce nie kształci się muzycznie tak szeroko jak w Szwajcarii, ale w Polsce można odnieść wrażenie, że bardziej wyłapuje się talenty i je pcha do przodu. 


Jak oceniacie wymianę? Czy ma szansę się ona rozwijać?

Jürg Siegrist - Dużo naszych uczniów czuło niepokój w związku z tą wymianą, bo nigdy nie mieszkali u innych rodzin. Bardzo szybko to się zmieniło pozytywnie. Polacy są serdeczni, otwarci, więc nasi uczniowie też mogli się otworzyć. To najpiękniejsze, że oni bardzo szybko znaleźli wspólny język, mimo że mieszkają tak daleko, mają inną kulturę i język. 

Christoph Huldi - Jeśli chodzi o gminę Muttenz, to na pewno zostanie współpraca, bo są bardzo zaangażowani. Ale szkole jest wiele reguł, trudno dostać finanse, nie ma kultury wymian, więc nie będzie łatwo powtórzyć to od razu. Z drugiej strony, jeśli nasi młodzi ludzie i nauczyciele mieliby możliwość, to byliby gotowi do kolejnej wymiany za tydzień, za miesiąc. Było bowiem wspaniale. Mamy nadzieję, że co jakiś czas nam się uda dalej realizować ten projekt.