Czy spodziewała się pani, że rzucając hasło na Mieszkańcach Powiatu Średzkiego o tym, że mandale mogą ciekawie zdobić starówkę, będzie taki duży odzew?
Zupełnie się nie spodziewałam. Propozycja była bardzo luźna, wręcz przykładowa, bez dalszych planów do działania. Działałam bardzo spontanicznie na przykładzie Leszna, aby trochę średzian zainspirować do upiększenia starówki. Niespodziewanie wokół wpisu zaczęły gromadzić się osoby chętne do działania.
Jak sobie pani początkowo wyobrażała akcję?
To wszystko się klarowało po pierwszej rozmowie w średzkim urzędzie. Tam dowiedzieliśmy się, że potrzebne są nie tylko zgody mieszkańców, ale również konserwatora, a na to się czeka nawet kilka miesięcy. Dlatego też mandale zaczęliśmy wieszać wzdłuż latarni na Starym Rynku, co okazało się być bardzo trafionym pomysłem. No, ale w końcu wizja balkonów i udekorowanego deptaku okazała się być faktem. I to cieszy niezmiernie.
Liczyła pani, że tak wielu średzian zaangażuje się w projekt? Mnie szczególnie imponuje fakt, że coraz więcej osób gromadziło się podczas kolejnych akcji wieszania, bo często jest tak, że wokół inicjatyw oddolnych ze spotkania na spotkanie chętnych jest coraz mniej...
Nie, absolutnie nie. 250 polubień pod postem, zaproszenie do kontaktu urzędu, wpis pana burmistrza, ogromne poparcie mieszkańców dało mi do myślenia, że to może być projekt, który uda się zrealizować. Jednak dopiero, gdy powstała grupa Średzka Instalacja Szydełkowa to zobaczyłam, że akcja ma wielkie „branie”, a ludzie chcą działań. Panie fantastycznie angażowały się w projekt, zupełnie społecznie, za darmo, z chęci upiększenia naszej starówki. Ludzie sami przekazywali datki, które całkowicie zostały przeznaczone na zakup nici i obręczy. Tak naprawdę największą wartością dodaną tej akcji są wspaniale zaangażowani ludzie. Bez nich ta akcja nie miałaby szansy powodzenia.
Co było najtrudniejsze w czasie akcji?
Wychodziły różne trudności. Na początku problemem było to, że skończyły się środki urzędu przeznaczone na akcję. Była ona nieplanowana w budżecie miasta. To był mały procent, jaki mogliśmy otrzymać w ciągu roku budżetowego, ale i tak jesteśmy wdzięczni, że udało się cokolwiek wygospodarować. Zaangażowanie pań rosło z każdym montażem, w końcu ludzie zaczęli sami przynosić nicie oraz obręcze, organizować zbiórki w swoich środowiskach.
Co będzie ze Średzką Instalacją Szydełkową?
Wszystko omówimy w najbliższą niedzielę, czyli 1 września. Zaprosiłam na Stary Rynek wszystkie dotychczas dziergające osoby. Tam zapewne pojawią się kolejne propozycje, co te osoby chciałby robić.
Mandale na zimę zostaną zdemontowane?
Nie wiemy, jak mandale będą znosić zimę. Te ze Starego Rynku mają dekorować poznański festiwal, który organizuje Centrum Kultury „Zamek”. Muszą być w dobrym stanie, dlatego w pewnej części przeniesiemy je do Kupca Średzkiego. Nie wiemy jeszcze, w jakiej liczbie się tam zmieszczą. Ostatnio zawieszone mandale nad deptakiem zostawiamy na zimę, aby zobaczyć, jak ją zniosą. To będzie test.
W niedzielę na Starym Rynku zawiśnie napis „Środa Wielkopolska”.
Tak, dzierganie dobiega już końca. Napis ma w sumie 8 metrów, powstawał przez wiele dni i wiele nocy. Jedna literka to nawet 4-5 godzin pracy. Często dziergam długo, niekiedy do rana, nawet godziny szóstej rano. Jest co robić, ale ten napis to właśnie zwieńczenie naszej akcji. No właśnie naszej, bo gdyby nie ogromne społeczne zainteresowanie, to tych wszystkich mandali by nie było.