Panie burmistrzu, po co Zaniemyślowi miasto?
Zaniemyśl był już miastem i to dwukrotnie w przeszłości. Losy tak się potoczyły, że prawa miejskie zostały odebrane. W poprzedniej kadencji samorządu Rada Gminy Zaniemyśl podjęła decyzję o rozpoczęciu procesu przywrócenia praw miejskich. Okazało się, że mieszkańcy całej gminy chcą powrotu do tego formatu. Po pozytywnej decyzji Rady Ministrów, od 1 stycznia 2025 roku Zaniemyśl powrócił do grona miast.
Cały proces wymagał przeprowadzenia konsultacji wśród mieszkańców, a więc jest poparcie mieszkańców dla tej decyzji?
Poparcie jest, ale patrząc na konsultację okazało się, że w samym Zaniemyślu niewielka, ale większość była przeciwna temu pomysłowi. Przeważyła reszta gminy. Sołectwa dookoła Zaniemyśla zadecydowały, że stolica gminy zostanie miastem.
Czy można powiedzieć, że sołectwa poza Zaniemyślem zrobiły to, by zlikwidować sołectwo Zaniemyśl? Od 1 stycznia nie ma już bowiem sołectwa i sołtysa Zaniemyśla.
Myślę, że przeważyło takie myślenie, że i tak, gdy Zaniemyśl formalnie nie był miastem, to i tak mówiło się, że „jadę do miasta, np. do urzędu”, gdyż Zaniemyśl powszechnie traktowany był jako miasteczko. Ja w konsultacjach społecznych byłem za tym, żeby przywrócić prawa miejskie.
Sam był pan wtedy sołtysem…
Tak, ale mnie Zaniemyśl zawsze kojarzył się z miastem. Ma charakter miejski, zabudowę, układ urbanistyczny z rynkiem, a nawet dworzec kolejowy. Bywałem tu jako dziecko i jako dziecko postrzegałem zawsze Zaniemyśl jako miasteczko.
Podnoszone były obawy, że przywrócenie praw miejskich wygeneruje koszty dla mieszkańców. Tymczasem jedyny koszt to zmiana tabliczek i pieczątek w urzędzie dotychczas gminy, a teraz miasta i gminy…
Nie ma żadnych kosztów dla mieszkańców. Przyznanie praw miejskich nie podnosi podatków czy opłaty śmieciowej. Nie trzeba wymieniać dowodów osobistych. Oczywiście, nowe dowody osobiste wydane po 1 stycznia będą wydawane już przez burmistrza. Sporo pracy poświęciliśmy, by przygotować się do zmiany, np. przez przygotowanie nowego statutu gminy.
Czy Zaniemyśl poniesie jakieś straty, np. przez utratę dotacji dla terenów wiejskich?
Nie. Nie było nigdy takich obaw. Zwiększa się za to możliwość ubiegania się o wsparcie dla małych miasteczek, ale nadal nie tracimy możliwości aplikowania o środki skierowane na tereny wiejskie. Mam nadzieję, że namacalnie odczujemy to już niebawem. Nie zmieni się też subwencja oświatowa.
Co Zaniemyśl zyska stając się miastem?
Na pewno prestiż. Zaniemyśl nie będzie już wsią, lecz miastem. To może być ważne dla inwestorów, ale także dla nowych mieszkańców, którzy będą się chcieli tu przeprowadzić.
Nie boi się pan, że zapisze się pan w historii Zaniemyśla jako ostatni wójt Zaniemyśla?
Nie, absolutnie. Zresztą nastąpiło to tak szybko. Praktycznie objąłem urząd wójta, gdy decyzje były już podjęte i trwał ostatni etap przywracania praw miejskich. Kadencja rozpoczęła się przecież w maju.
Moi znajomi śmieją się ze mnie, że zrobiłem oszałamiającą karierę. Rok temu byłem sołtysem, zostałem wójtem, a 1 stycznia burmistrzem. Nie przywiązuję wagi do tytułów, a przy tym myślę, że jeszcze potrwa zanim mieszkańcy przyzwyczają się do tytułu burmistrza.
Panie burmistrzu, podsumujmy więc, jak minął ten pierwszy rok na fotelu włodarza gminy? Czy coś pana zaskoczyło po objęciu urzędu?
Zdziwiło mnie, choć nie zaskoczyło, bo zdawałem sobie sprawę, choć nie ze skali zjawiska, jak bardzo Zaniemyśl jest spolaryzowany i podzielony. Wchodząc w ten podział jako człowiek z zewnątrz liczyłem, że ten podział uda mi się zasypać. Pierwsze tygodnie i miesiące pracy na urzędzie pokazały, że obejmując fotel wójta czy burmistrza trzeba się z tym problemem zmierzyć. Poprzednia kadencja była bardzo gorąca i to odcisnęło mocny ślad na samorządzie i gminie. Wyczuwa się dwa silne obozy, ale ja zamierzam rozmawiać z każdym, bo z każdym i w każdej sprawie można znaleźć kompromis.
Sporo w samorządzie toczy się dalej. To projekty i inwestycje, które zaczęte zostały przez poprzednią wójt i udało się je kontynuować. To, dla przykładu, rewitalizacja Domku Szwajcarskiego czy przebudowa płotu w parku w Łęknie, albo dofinansowanie dla trzech kościołów. Taką inwestycją jest też budowa świetlicy w Jeziorach Wielkich. Czeka nas ogromne wyzwanie, jakim jest wielki projekt budowy kanalizacji. Udało się te projekty płynnie przejąć i kontynuować. Duża w tym zasługa urzędników, którzy stanęli na wysokości zadania.
Jednak uważam, i tak uważa wiele osób, że Zaniemyśl dzisiaj mógłby być dalej niż jest. Wydaje mi się, że ostatnie kilkanaście lat zostało zmarnowane pod względem pozyskiwania funduszy ze środków europejskich. Nie mówię, że te środki nie były pozyskiwane, ale mogłoby być ich znacznie więcej. To wyzwanie dla tej kadencji samorządu. Jest na to czas, by zdobyć środki na inwestycje z Unii Europejskiej, w tym z KPO.
W tegorocznym budżecie zapisaliśmy bardzo dużo środków na przygotowanie dokumentacji wielu inwestycji. Gdy objąłem urząd, projektów i dokumentacji, które można by złożyć z wnioskami o pozyskanie środków zewnętrznych, nie było dużo. Można je wymienić na palcach jednej ręki. Tymczasem, gdy pojawia się takie dofinansowanie, to samorząd musi być gotowy, a projekty z pozwoleniem na budowę muszą leżeć na półce. Czas jest wtedy krótki i nie możemy pozwolić sobie, by takie środki nam uciekły.
Czy burmistrz jest zadowolony z budżetu na 2025 rok, który przygotował i rada zatwierdziła?
Tak, jestem zadowolony. Uwzględniliśmy w wydatkach środki, których nie było w budżecie ubiegłorocznym, który zastałem. Np. środki na zieleń, a nasze miasteczko musi ładnie wyglądać.
W budżecie są spektakularne inwestycje, w tym budowa mostu na Wyspę Edwarda czy zakup samochodu strażackiego dla OSP Zaniemyśl.
Zacznę od końca. OSP Zaniemyśl to najczęściej wyjeżdżająca straż ochotnicza w powiecie średzkim, a średni samochód gaśniczy ma ponad 20 lat. Niezbędna jest jego wymiana. Strażacy od wielu lat zabiegają o taki zakup. Udało się zabezpieczyć 450 tys. zł w budżecie, co wystarczy na wkład własny, gdy będą nabory i dofinansowanie ze środków europejskich. Na terenie gminy mamy trzy OSP, a naprawę dwie, bo jedna jeszcze nie jest gotowa do wyjazdów ratowniczych. Strażacy z OSP mają naprawdę dużo pracy i muszą mieć sprzęt.
Wyspa to spory problem, ale myślę, że wychodzimy z nią na prostą. Po rozwiązaniu umowy z dzierżawcą, z którym - zaznaczę - współpraca była bardzo dobra, możemy teraz kompleksowo zająć się wyspą.
Oprócz remontu Domku Szwajcarskiego przeprowadzimy rewitalizację całej wyspy, tak by stała się prawdziwą perełką, łącznie z zielenią i drzewami, ale także siecią elektryczną, która jest w opłakanym stanie. Mówię tu o oświetleniu alejek, ale także o doprowadzeniu prądu do budynków i do napędu promu.
Dużym wyzwaniem jest komunikacja i dostęp na wyspę. Wymiany wymaga obecnie istniejący niebieski most pontonowy, który w każdej chwili może być wyłączony z eksploatacji, bo już się zużył. Jednym z pomysłów jest, by zbudować normalny, stały most na Wyspę Edwarda. Tym bardziej, że kiedyś taki most drewniany istniał. Mamy na ten cel zabezpieczone środki w budżecie. Czekamy na opracowanie koncepcji, która wskaże nam, co powinno powstać. Możliwe opcje to most pontonowy, ale odeskowany i bezpieczniejszy, albo most stały ze stali lub betonowy. Na początku roku podejmiemy decyzję, w którym kierunku pójdziemy.
Może to być związane z decyzją, by wyspę zostawić zamkniętą przez cały rok. Nie będziemy wtedy szukać dzierżawcy, a będziemy mieć cały rok, by doprowadzić wyspę do takiego stanu, by była wizytówką Zaniemyśla i żebyśmy mogli się nią cieszyć przez wiele lat. Pracy jest tam naprawdę dużo.
Panie burmistrzu, mieszka pan w gminie Zaniemyśl relatywnie niedługo, bo od czternastu lat. Zna już pan całą gminę od podszewki?
Na pewno jeszcze nie od podszewki. Znam dobrze, a poznać poszczególne wioski pomogły mi spotkania sołeckie. Uczestniczyłem we wszystkich, a dzięki temu poznałem problemy. Gminę znam już dobrze, ale są jeszcze miejsca i nazwy używane lokalne, które poznaję w trakcie spotkań z mieszkańcami.
To, że mieszkańcy wybrali osobę z zewnątrz, to też pokazuje, jaki był podział w gminie. Mieszkańcy mieli dość kłótni i dali szansę komuś z boku, komuś nowemu, by zażegnać te spory.