Dzień Sąsiada w tej lokalizacji wymyśliła Justyna Jędrzejak. – To najmniej istotne – mówi. – Zdecydowanie ważniejsze jest to, że mieszkańcy naszych dwóch sąsiedzkich ulic tam pozytywnie podeszli do sprawy, zaangażowali się i razem wspaniale spędziliśmy czas.
Pomysł pojawił się zaledwie trzy tygodnie temu. – Powiedziałam o nim sąsiadce, a potem już poszła informacja dalej. Ludzie zaczęli dopytywać o szczegóły. Idea była taka, aby na zielonym skwerze ustawić stół, zrobić grilla, wypić kawę, zjeść ciasto i po prostu poznać się. Bo nawet na tak małym terenie, choć witamy się, to nic o sobie nie wiemy – opowiada Justyna Jędrzejak, która napisała list o spotkaniu i zaniosła go do mieszkańców dwóch ulic.
Sąsiedzi spisali się na medal. Na spotkanie przyszło prawie 50 osób!
Justyna Jędrzejak przygotowała rysunek z domami z dwóch ulic i każdy wpisywał swoje imię w domu, w którym mieszka. Uczestnicy spotkania wspominali, kto pierwszy zamieszkał na tych ulicach, kto się wyprowadził, co się zmieniło. Był konkurs rzutu beretem, w którym rywalizowały obie ulice. Każdy coś przyniósł, bo wszyscy poczuli się zobowiązani, aby było naprawdę miło.
- To oczywiste, że będą kolejne Dni Sąsiada. Zaczęliśmy się nawet zastanawiać, czy może na naszym skwerze nie zrobić małej strefy biesiadnej – mówi Justyna Jędrzejak.
(kóz)