Krzysztof Kubiak: „…a to Polska”, czyli projekt, jaki tworzysz wraz ze swoim kolegą Krzysztofem Lichończakiem w mediach społecznościowych rośnie w siłę. Skąd pomysł na niego? Można powiedzieć, że podobnych inicjatyw jest sporo w internecie.

Piotr Buczma: Pomysł był spontaniczny. Sami z Krzyśkiem nie wiemy, jaki był pierwszy moment tego projektu. Wszystko zaczęło się rok temu. Krzysztof, który interesuje się fotografią, pojechał ze mną na teren powiatu, aby sfotografować okoliczne pałace. Jeden, drugi, trzeci wyjazd i pojawił się pomysł, aby to przerodzić w coś większego. Stąd pojawił się profil na Instagramie. Osobiście, same zamiłowanie do podróżowania i otwartość na świat wyniosłem z domu, dzięki rodzicom, z którymi bardzo dużo podróżowałem. Gdyby nie to, nie byłoby tego projektu.

 

Macie blisko 20 tys. obserwujących. To zaskoczenie, że tak spontaniczna akcja szybko się rozrosła?

Dla nas to szok, że tak szybko udało się wystrzelić i dotrzeć do prawie 20 tys. obserwujących. Nigdy byśmy nie powiedzieli, że w pół roku dotrzemy do tak wielu odbiorców. Nasze materiały obejrzało już bardzo wiele osób.

 

Czy taki profil może być formą biznesu, w kontekście współpracy turystycznej z samorządami?

Może być to pewien pomysł, zwłaszcza, że marketing turystyczny w Polsce nie jest mocno rozwinięty. My się ciągle uczymy, jak promować poszczególne regiony i nasze małe ojczyzny. To ciągle raczkuje. Nie wiemy, w jakim kierunku pójdzie dalej nasza działalność, bo nie jest ona fundamentem naszego życia. Jest to pasja i dobrze, że jest, jeśli możemy z tego czerpać nawet finansowo – przez UGC [forma płatnej współpracy w mediach społecznościowych - red.] to świetnie. Ale bez pasji to by nie miało sensu. Kochamy Polskę, turystykę i historię.

 

„Regionalnie jest fajnie” - piszecie na swoim profilu. Często bardzo licznie, jako Polacy odwiedzamy zagranicę, a Polska jest spychana na dalszy plan, bo ta zagranica jest lepsza, pewniejsza, ładniejsza. Uciekamy przed Polską?

Wakacje w Polsce są wstydem dla wielu osób. Wstydzimy się przyznać, że jedziemy na wakacje w Polsce, a nie w odległe kraje. Mamy do zaoferowania jako Polska naprawdę dużo i nie tylko przyrodniczo, ale także w kontekście zabytków Po wejściu do Unii Europejskiej sporo się zmieniło. Nie mamy się czego wstydzić.

 

Jak odczarować ten trend wstydu?

Przede wszystkim musimy poznać to, co mamy na wyciągnięcie ręki. Średzianie najmniej wiedzą o Środzie, a poznaniacy o Poznaniu. Powinniśmy poznawać to, co lokalne, budować lokalną tożsamość. Jeśli będziemy to kształtować, będzie tylko lepiej. To proces, który musimy przejść.

 

Czy twoim zdaniem te gminy, powiaty, województwa potrafią się dobrze promować?

Jest coraz lepiej. Najlepszym przykładem jest Podlasie, które postrzegamy jako region zacofany, wręcz niekiedy wschodnio-białoruski. Oni próbują przekuć swoje dawne „słabości”, pozostałości, które były dawniej wyśmiewane w atuty, promując slow life, wypoczynek na ich terenie, spokój i harmonię życia. Zatem podsumowując, promocja idzie coraz lepiej, ale nadal moim zdaniem jest sporo do zrobienia.

 

Gdyby ktoś dał ci biurko w wydziale promocji naszego powiatu, jakie działania byś podjął dla promocji regionu?

Przede wszystkim zacząłbym od dokładnego, analitycznego sprawdzenia tego, co jest tutaj ciekawe. W powiecie nie trzeba długo szukać, bo to historia Polski w pigułce. Giecz to historia narodzin państwa, w przyszłym roku – rocznica koronacji Bolesława Chrobrego, więc już zyskujemy. Środa to początki parlamentaryzmu, czyli sejmiki. Generał Dąbrowski w Winnej Górze. Kto z nas słuchając hymnu myśli, że ten Dąbrowski z hymnu tu mieszkał? To smutny paradoks, że mało kto utożsamia generała z naszym regionem. Jest też Raczyński, często wymieniany w skali kraju, a ściśle związany z Zaniemyślem.

 

Jesteśmy w stanie do naszego powiatu ściągać chociaż pewien procent społeczności poznańskiej aglomeracji? Mamy do tego potencjał?

Musimy zdać sobie sprawię, że na dużą skalę nie będziemy kurortem, ale stać nas na wiele i mamy dużo do zaoferowania jako powiat. Warto się tym dzielić, co mamy. Jeśli takie kroki miałyby być podjęte, to musimy zacząć od naszej samoświadomości, być dumnym z tego, co mamy. Każdy z nas jako mieszkaniec funkcjonuje w różnych społecznościach, grupach i trzeba się tym dzielić.

„W Środzie tak niewiele się dzieje, niewiele się zmienia bądź nie dzieje się nic” - jak postrzegasz to powtarzane od lat hasło?

Jest nas niewielu do robienia, a dużo do narzekania. W powiecie średzkim mamy wiele instytucji kultury, dzieje się dużo, imprezy są różne i kierowane szeroko. Nie jest tak, że mało się dzieje. Nie doceniamy, lubimy narzekać.

 

Wspomniałeś o kwestiach historycznych, dużych atutach poszczególnych gmin w naszym powiecie. Jesteśmy w stanie stworzyć partnerstwo, które byłoby pewną mapą turystyczną powiatu średzkiego?

Na pewno, to byłoby ciekawe i warte rozważenia. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Pod Poznaniem mamy szlak kościołów drewnianych wokół puszczy Zielonka. To niby coś prozaicznego, a jednak bardzo ciekawego. To się kręci samo, ludzie to miejsce odwiedzają. Potrzebny jest pomysł i kreowanie tej promocji.

 

Czy nasze gminy, powiaty, województwa potrafią wykorzystać dobre strony mediów społecznościowych do swojej turystycznej promocji?

Mamy problem z wykorzystaniem marketingu, ale jest dobry kierunek. Profil Wielkopolska Travel związany z Wielkopolską Organizacją Turystyczną rozwija się na całego, idzie to od góry i powoli będzie spływać na niższe szczeble. Taką przynajmniej mam nadzieję. Liczę, że ta wirtualna turystyka będzie trafiała do młodych ludzi i będzie się ciągle zmieniać.