Temat wyprawki szkolnej to rzeka, która nie ma końca. Według danych serwisu Inwestycje.pl, wyprawkę dla dziecka w klasie 1-3 można skompletować już za 350 zł. Ceny zostały oszacowane na podstawie koszyka skompletowanego na portalu Allegro.
W porównaniu z ubiegłym rokiem, cenai nie wzrosła, ale rodzice, z którymi rozmawialiśmy mówią, że zakup wyprawki szkolnej to zawsze wyzwanie.
- W gąszczu różnych wydatków przy dzieciach wyprawka szkolna każdego roku to dla nas lekki niepokój. Mamy trójkę dzieci. Każdego trzeba wyposażyć w zeszyty, niekiedy wymieniamy śniadaniówkę, w ciągu roku szkolnego pogubiły się długopisy, chłopaki wyrosły ze stroju na lekcję wychowania fizycznego. Więc na wyprawkę wydajemy z mężem około 600 zł. W stosunku do ubiegłego roku trudno mi odczuć jakieś radykalne wzwyżki – mówi mama trójki chłopców, którzy chodzą do jednej ze średzkich podstawówek.
Inna z mam, z którymi rozmawiamy opowiada, że wyposażenie jednego dziecka wyniosło ją w tym roku ponad 200 zł.
– Sporo przyborów szkolnych pozostało nam z poprzedniego roku szkolnego, dlatego nie było szoku przy kasie. Lista wychowawcy pomogła przy zakupach. Choć przyglądając się cenom w sklepach pewne wzrosty cen widzę. Nie odczułam tego tak bardzo jednak dzięki etapowym zakupom – mówi średzianka, matka 9-letniego dziecka.
Właściciel sklepu z artykułami papierniczymi w Środzie mówi, że od kilku dni w swoim sklepie dostrzega zwiększony ruch. – Ludzi jest coraz więcej, to okres kiedy faktycznie mamy zdecydowanie więcej klientów niż w ciągu pozostałych dni w roku. Przychodzą rodzice ze swoimi dziećmi, które obecnie mają najwięcej do powiedzenia przy wyborze artykułów szkolnych. Dzieci bywają dosyć stanowcze przy wyborze – śmieje się mężczyzna. Zwraca uwagę, że współcześnie trudno właścicielom małych, lokalnych sklepów dopasować się do ofert, jakie są w dużych marketach.
Dla niejednego, często rodzinnego, biznesu ostatnie lata to tendencja spadkowa. – W tej branży właśnie teraz, przed inauguracją roku szkolnego jest największy ruch. Od kilku lat widać, że ludzie chętniej kupują w marketach. My nie możemy pozwolić sobie na takie oferty jak w dużych dyskontach, bo musielibyśmy do tego biznesu dokładać – wskazuje zmartwiona sprzedawczyni innego średzkiego sklepu.
Jak się dowiadujemy, coraz więcej osób rezygnuje z twardych okładek zeszytów tłumacząc w sklepie swoją decyzję – ciężarem szkolnego plecaka.
Być może cyfryzacja sprawi, że z biegiem lat dzieci i młodzież będą do szkół chodziły nie z torbami pełnymi książek i zeszytów, a na przykład komputerem czy tabletem, który będzie stanowił całe źródło wiedzy. Na razie wydaje się to „pobożnym życzeniem”, ale zmiany w tej kwestii będą nieuniknione.
KK