Od jakiegoś czasu Antoni Chłapowski, dotychczasowy właściciel CH Jaszkowo, szukał inwestora, który chciałby kupić obiekt i go rozwijać. – Było kilku potencjalnych kupców, ale do transakcji nie doszło. Aż tu nagle, dość przypadkowo, porozmawiałem z Filipem podczas ogniska i dogadaliśmy się – mówi Antoni Chłapowski.
Niezwykły Antoni Chłapowski
Antoni Chłapowski to postać nietuzinkowa. Jest on prawnukiem Dezyderego Chłapowskiego, słynnego generała, uczestnika powstania listopadowego i kampanii napoleońskich, prekursora pracy organicznej. – Mój pradziadek był w naszym domu postacią wiecznie żywą, wzorem do naśladowania – podkreśla 81-letni Antoni Chłapowski, z którym rozmawiałem w Jaszkowie.
Pan Antoni jest w świetnej formie. Codziennie o szóstej rano jest już na nogach i podczas porannej przejażdżki konnej objeżdża całe gospodarstwo. Ciągle zdarza mu się skakać przez przeszkody, nawet takie sięgające 170 cm. Kiedy pytam, z czego wynika jego doskonała forma, śmiejąc się odpowiada: - Oczywiście z pracy. Od rana do wieczora.
Antoni Chłapowski w młodości był kierowcom rajdowym, mistrzem Szwecji i Danii, a potem konie mechaniczne zamienił na żywe. Swoje pierwsze centrum hipiki prowadził w Szwecji. To tam uzyskał wielką renomę. Potem, w 1995 roku, kupił upadające gospodarstwo rolne w Jaszkowie.
- Moim celem było uczenie Polaków miłości do koni i umiejętności jazdy. Udało się to nadzwyczajnie, bo od 1995 roku do dzisiaj w obozach jeździeckich w Jaszkowie wzięło udział 25 tys. młodych osób. 5 tys. z nich dzisiaj ma swoje konie i regularnie jeździ. Dla jeździectwa w Polsce zrobiliśmy tyle, ile nie zrobił nikt przed nami – mówi Antoni Chłapowski.
Jaszkowo było największym tego rodzaju centrum hipicznym na świecie. Antoni Chłapowski od samego początku postawił na szkolenie dzieci i młodzieży. Ze Szwecji ściągnął konie pony, czyli małe koniki, na których dzieci czują się bezpiecznie. W najlepszym okresie, podczas letnich obozów, w jednym momencie w Jaszkowie od rana było można zobaczyć nawet 120 koni pod siodłem. Nigdzie na świecie nie było takiego miejsca.
- Cieszę się, że Filip zdecydował się przejąć Jaszkowo. Jest młody, z głową pełną pomysłów. Znam go od dziecka i traktuję jak przybranego syna – mówi Antoni Chłapowski.
Drugi dom Filipa Mizgiera
Filip Mizgier Jaszkowo zna doskonale. Jeździł tam na obozy jeździeckie od 7. roku życia. – Jako małe dziecko jąkałem się i logopeda zalecił właśnie naukę jazdy konnej. Jak się okazało, miał rację, bo z jąkania nic nie zostało – śmieje się nowy właściciel centrum hipiki.
Przez lata Jaszkowo stało się dla niego drugim domem, a Antoni Chłapowski doskonałym opiekunem, prawie drugim ojcem. Filip Mizgier nie tylko bywał tam na obozach, ale nawet pomieszkiwał w okresie wakacyjnym. Takich dzieci jak on było więcej. Konie stały się dla niego prawdziwą pasją, a Jaszkowo miejscem wyjątkowym. Ma swojego konia, regularnie jeździ, zresztą zwierzęta zawsze były jego ogromną pasją.
- Marzyłem, aby mieć takie miejsce, ale nigdy nie przypuszczałem, aby to marzenie mogło się ziścić w stosunku do Jaszkowa. Kiedy jednak pan Antoni opowiedział mi o planach sprzedaży centrum, zapaliłem się do tego i bardzo szybko się porozumieliśmy. Oczywiście dotychczasowy właściciel zostaje tutaj z nami, bo nie da się wyobrazić Jaszkowa bez Antoniego Chłapowskiego. Będzie nadal prowadził obozy jeździeckie – opowiada Filip Mizgier.
Jaszkowo to także rodzaj wspólnoty znajomych. Przez lata, przyjeżdżając na obozy, uczyli się tam nie tylko jazdy konnej, ale też ciężkiej pracy, budowania więzi. To wszystko trwa potem przez lata. Dzisiaj, kiedy Jaszkowo organizuje spotkania, to na sygnał w mediach społecznościowych odpowiada nawet 300 osób.
Jaszkowo z wielką areną
Nowy właściciel ma ogromne plany w stosunku do centrum. – Przede wszystkim musimy odnowić całą bazę. Trzeba pamiętać, że w 2004 i 2011 roku odbywały się tutaj mistrzostwa Europy dla dzieci, potem centrum zaczęło trochę podupadać i musimy przywrócić mu niedawną świetność i jeszcze mocniej rozwinąć. Chcę wybudować tutaj nowoczesną arenę, na której będzie można nie tylko organizować międzynarodowe zawody konne, ale także koncerty – opowiada Filip Mizgier.
Jaszkowo dysponuje dzisiaj 300 miejscami noclegowymi, 400 boksami dla koni. Jest restauracja. Wszystko to zostanie odnowione.
- Powstanie muzeum Dezyderego i Antoniego Chłapowskich, przystań nad Wartą, place zabaw dla dzieci, korty tenisowe, przebudowa stodoły na jadalnię na 100 osób, gdzie będzie można robić imprezy firmowe i wesela. Na Jaszkowie na pewno nie będę zarabiać, bo zakładam, że każdą zarobioną złotówkę wydam na rozwój tego miejsca. Dla mnie to nie inwestycja biznesowa, ale spełnienie. Jaszkowo zostało stworzone dla ludzi i tak pozostanie – deklaruje Filip Mizgier. – Biznes ma też ludzką twarz i ma sens, jeśli wspomaga się w ten sposób wartościowe przedsięwzięcia, wychodzi się naprzeciw ludzkim potrzebom – dodaje.
Centrum Hipiki Jaszkowo przez cały czas przyciąga mnóstwo ludzi. I to nie tylko z Polski. W ubiegłym tygodniu na obozie jeździeckim były tam dziewczynki z Nowej Zelandii, Belgii i całego naszego kraju. Kiedy pytam Antoniego Chłapowskiego, jak to możliwe, że przyjeżdżają do nich osoby z tak daleka, z niekłamaną skromnością odpowiada: - Reklamują nas uczestnicy obozów jeździeckich. Marketing szeptany działa najlepiej. Jak ktoś tutaj przyjeżdża, to opowiada dalej i przyjeżdżają kolejni. I to z całego świata. Chyba lubią to miejsce.
Zbigniew Król