Burmistrz Piotr Mieloch, z którym rozmawiałem we wtorek, jest przekonany, że lokalnie musimy szukać rozwiązań spraw dotyczących migrantów. Doskonale zdaje sobie sprawę, że wiele krajów europejskich po prostu nie poradziło sobie z problemami, jakie niesie migracja i dzisiaj zbiera tego konsekwencje. Polska także nie ma rozwiązań systemowych, być może trzeba je wypracować już na poziomie lokalnym.
Chodzenie po ulicach i straszenie ludzi, nie tylko migrantów, ale także rodzimych mieszkańców, nie tylko nie załatwia sprawy, ale może wywoływać skutek odwrotny. Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że agresja zwykle rodzi agresję, a traktowanie wszystkich tą samą miarą jest nie tylko niesprawiedliwe, ale najzwyczajniej szkodliwe dla lokalnej społeczności.
Miasto jako samorząd ma na pewno w tej kwestii do odegrania ważną rolę. Najgorzej stałoby się, gdybyśmy chowając głowę w piasek uznali, że nie ma żadnego problemu. Natomiast chciałbym, to oczywiście sfera marzeń, aby spraw związanych z migracją nie traktować jako politycznej trampoliny do politycznej kariery. Lokalnie trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i spróbować wspólnie wypracować rozwiązania, które będą służyć nam wszystkim.
Na razie burmistrz mówi o zespole, który będzie zajmować się sprawami migracji. Bez wątpienia najpoważniejszym problemem jest często słaba lub żadna znajomość języka polskiego przez osoby, które tutaj przyjeżdżają, pracują, a może nawet chcą tutaj zamieszkać. Z jednej strony dobrze byłoby, aby samorząd dał możliwości nauki przez ich języka polskiego, z drugiej to regulacje państwa polskiego chyba jednak powinny wymagać, aby osoby, które chcą tutaj mieszkać, potrafiły mówić w naszym języku.
Od tego zapewne wszystko sie zaczyna. Od języka. Bo dopiero potem można pójść dalej, czyli pokazywać, czym jest nasza kultura, zwyczaje, sposób życia. Bez znajomości języka to się nie uda.
Zbigniew Król
zbigniew.krol@gazetasredzka.pl