Zbigniew Król - Szkoła zawodowa to miejsce, które musi dynamicznie reagować na zmieniające się potrzeby rynku pracy. Jak na przestrzeni ostatnich lat zmieniała się oferta edukacyjna w Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Środzie?
Marek Kostka - Zmiany są ogromne i widoczne na wielu płaszczyznach. Kiedyś dominowały u nas zawody związane z rzemiosłem i budownictwem. Mieliśmy liczne grupy hydraulików, monterów, stolarzy czy murarzy. Dzisiaj te kierunki nie przyciągają już tylu uczniów. Zamiast tego rośnie zainteresowanie zawodami wymagającymi umiejętności miękkich, takich jak sprzedawca czy fryzjer. Dawniej klasy w zawodach branżowych liczyły 12-15 osób, dziś to często pojedyncze osoby.
Ale czy wszystkie kierunki techniczne cieszą się małym zainteresowaniem?
Na szczęście nadal są zawody, które pozwalają na tworzenie pełnych klas. Mechanicy samochodowi czy elektromechanicy to grupy, które co roku przyciągają spore grono uczniów. Kładziemy duży nacisk na praktyczne przygotowanie. Korzystamy nie tylko z warsztatów samochodowych w okolicy, gdzie nasi uczniowie odbywają praktyki, ale również z własnych, dobrze wyposażonych pracowni.
Posiadamy świetnie wyposażony warsztat samochodowy, pracownię fryzjerską, gastronomiczną, elektryczną, logistyczną, a naszą nową perełką jest pracownia automatyki – wyposażona w najnowocześniejszy sprzęt pneumatyczny i sterowniki, które sfinansowała firma IMA. Pracownia logistyczna powstała dzięki wsparciu funduszy unijnych. W dziedzinie informatyki również dokonaliśmy ogromnych postępów, inwestując w nowoczesne technologie. Szkoła zmienia się nie tylko pod względem infrastruktury, ale także kadry – mamy wielu młodych, dynamicznych nauczycieli, którzy wnoszą świeże spojrzenie i pasję do nauczania.
Mamy też szczęście do pasjonatów. Na przykład nauczyciel przedmiotów zawodowych branży mechanicznej to nie tylko nauczyciel realizujący program nauczania, ale również pasjonat, wynalazca i konstruktor maszyn latających. Dzięki niemu uczniowie zaczynają interesować się mechaniką na poważnie. Kiedy widzę, jak przyjeżdżają do szkoły na własnoręcznie zmodyfikowanych rowerach z silnikami przytwierdzonymi trytytkami, czy prowadzą żywe konsultacje nad problemem związanym z ich pojazdami wiem, że jego praca przynosi efekty.
Jak wygląda współpraca szkoły z lokalnymi przedsiębiorcami?
To dla nas kluczowa kwestia. Głównym kanałem kontaktu z pracodawcami jest Cech Rzemiosł Różnych – zrzesza on około 80 procent naszych partnerów. Dzięki regularnym spotkaniom i wymianie informacji, dostosowujemy programy nauczania do realnych potrzeb rynku. Współpracujemy z wieloma firmami, które nie tylko przyjmują naszych uczniów na praktyki, ale także fundują nagrody dla najlepszych. Często zachęcam pracodawców, aby premie dla wyróżniających się uczniów wręczali publicznie, na przykład podczas szkolnych uroczystości. To motywuje młodych ludzi i pokazuje im, że ciężka praca się opłaca.
Czy uczniowie chętnie podejmują praktyki? Czy nie ma problemów z ich zaangażowaniem?
Niestety, tu pojawia się pewien problem. Wiele młodych osób nie jest przyzwyczajonych do regularnej pracy. Dla 14-, 15-latka wstawanie na 6:00 rano i punktualność to często wyzwanie. Jeśli praktyka odbywa się w zakładzie, który wymaga dojazdu, a uczeń się spóźni – pracodawca po prostu zrezygnuje z niego. To pierwsza lekcja odpowiedzialności. Rynek pracy czeka na fachowców, ale wymaga też dyscypliny.
Czy są zawody, w których szczególnie brakuje uczniów?
Jest wiele takich zawodów i firm, które od lat czekają na możliwość pozyskania uczniów. Dotyczy to na przykład dekarzy. Kiedyś mieliśmy pełne klasy w tym zawodzie, teraz to pojedyncze osoby. To samo dotyczy stolarzy czy hydraulików – zakłady chętnie przyjmą młodych ludzi, ale nie ma chętnych.
Zastanawiam się, co jest tego przyczyną, bo w takich zawodach można zarobić naprawdę solidne pieniądze.
Problemem jest brak świadomości. Uczniowie szkół podstawowych często nie wiedzą, jak wygląda praca w danym zawodzie. Nie mają okazji zobaczyć zakładu stolarskiego czy mechanicznego od środka. Doradztwo zawodowe w szkołach podstawowych powinno być bardziej praktyczne – nie tylko teoria, ale wizyty w zakładach pracy, spotkania z rzemieślnikami.
Czy szkoła ma na to jakiś pomysł?
Chcemy bardziej zaangażować pracodawców w proces edukacyjny już na etapie podstawówki. Firmy powinny odwiedzać szkoły, pokazywać zawody, zachęcać do wyboru konkretnej ścieżki kariery. Nie wystarczy stworzyć klasę – trzeba zadbać o to, by młodzież była zainteresowana danym kierunkiem.
Ile planujecie klas pierwszych na nowy rok szkolny?
Planujemy cztery klasy szkoły branżowej. Po rozmowach ze starostwem ustaliliśmy, że klasy nie będą liczniejsze niż 24 osoby. W przypadku technikum będziemy kształcić w ośmiu zawodach: elektryk, mechanik, automatyk, informatyk, programista, logistyk oraz zawody związane z gastronomią i hotelarstwem. Mamy świetnie wyposażone pracownie i doświadczonych nauczycieli. Co więcej, organizujemy praktyki zagraniczne w ramach programu Erasmus. Współpracujemy z hotelami i restauracjami w Niemczech, na Cyprze i Malcie.
W logistyce współpracujemy z wieloma firmami, m.in. Raben czy przewoźnikami autokarowymi. Odwiedza nas także Intercity, które poszukuje pracowników. W zawodach technicznych kluczowa jest współpraca z praktykami. Mamy nauczycieli, którzy prowadzą własne firmy i przyjeżdżają na zajęcia z pełnym wyposażeniem, by uczyć naszych uczniów najnowszych technologii. Co więcej, uczniowie aktywnie uczestniczą w realizacji projektów w szkole – np. montowali instalację elektryczną w naszej pracowni hotelarskiej, co przełożyło się na ich stuprocentową zdawalność egzaminów.
Jak wygląda sytuacja w liceum?
Liceum to nasza perełka. Staramy się o uzyskanie dla klasy policyjnej statusu szkoły patronackiej pod nadzorem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, co otworzyłoby naszym uczniom drzwi do pracy w policji czy służbach celnych. Klasy policyjne od lat cieszą się dużym zainteresowaniem, a nasi absolwenci kontynuują karierę w różnych służbach mundurowych. Mamy też znakomitego instruktora – czynnego policjanta, który prowadzi zajęcia z samoobrony, obstawia wydarzenia szkolne i angażuje się w rozwój uczniów.
Czy pan także zauważa rosnącą liczbę uczniów wymagających dodatkowego wsparcia?
Coraz więcej młodzieży wymaga pomocy psychologiczno-pedagogicznej. Pamiętajmy, że mamy także uczniów uchodźców, głównie z Ukrainy, którzy obecnie radzą sobie już lepiej z językiem polskim. Ale w przyszłości możemy spotkać się z wyzwaniem integracji uczniów z innych krajów, na przykład Filipin. To wyzwanie, na które szkoła musi być gotowa.
Czy siłą „Hipolita” są jego absolwenci?
Bez wątpienia. Dla mnie największym sukcesem jest to, że absolwenci pamiętają o szkole. Mam kontakt z wieloma byłymi uczniami – prowadzą firmy, pracują w różnych branżach, a gdy dzwonię, często słyszę: „W czym mogę pomóc, panie dyrektorze?”. To największa satysfakcja z pracy w edukacji. Często też wracają, by dzielić się wiedzą i doświadczeniem z młodszymi kolegami. Uważam, że pięcioletnie technikum to najlepsza forma edukacji – najpierw się poznajemy, potem budujemy więzi, a na końcu uczniowie stają się naszymi partnerami do rozmów i współpracy.