Krzysztof Kubiak - Zdołałeś przeczytać wszystkie komentarze i wiadomości z gratulacjami po zdobyciu mistrzostwa świata?

Tomasz Strojny – Tak, starałem się, ale nawet nie próbowałem na nie odpowiadać. Głupio by mi było odpowiadać na część, a na część już nie. Wiadomości było naprawdę dużo, ale bardzo starałem się wszystkie przeczytać, choć nie było to chyba możliwe, patrząc na te wszystkie platformy. Działam na Facebooku, Instagramie, YouTube, TikToku... Mówimy o komentarzach w tysiącach, a nie setkach. Wszystkie głosy i wyrazy uznania były naprawdę niesamowite i mnie ogromnie ucieszyły. Nie było tam żadnego hejtu, wszyscy byli dumni z tego, co osiągnąłem i cieszyli się razem ze mną.

Jak wyglądały przygotowania do zawodów?

Przygotowania trwały około 4 miesięcy. Mowa tutaj o tych surowych przygotowaniach. Miałem współpracę z dietetykiem od robienia wagi oraz moim trenerem, który planował mi treningi. Musiałem mieć pustą głowę przed zawodami, dlatego opieka trenerska była konieczna. Przez te cztery miesiące chciałem być perfekcyjny w każdym calu. Zapomniałem, jak smakuje czekolada czy inne przyjemności. Nie chciałem mieć do siebie wyrzutów, że coś mogłem zrobić lepiej. W przypadku diet i treningów starałem się być skrajnie perfekcyjny.

Dużo było wyrzeczeń?

Niestety, przez ten czas zaniedbałem też bliskich. Urodziny chrześniaczki czy okolicznościowe imprezy wiązały się z tym, że albo przyjeżdżałem do rodziny ze swoim jedzeniem, albo byłem na szklance wody. Nie mogłem sobie pozwolić na coś, co ma kalorie i nie było zaplanowane w jadłospisie. Chciałem być w szczytowej formie.

Jak wyglądały same zawody?

Kwestie organizacyjne, u Włochów, pozostawiały wiele do życzenia. Nie informowano nas o tym, co istotne. Jednak sam harmonogram był dopięty bardzo dobrze, bo niemalże do minuty wszystko było zaplanowane i tak się to już trzymało. Byli zawodnicy z różnych krajów, m.in. z Kazachstanu, Rosji, Francji czy Włoch.

Poziom rywali ciebie zaskoczył czy może przeciwnie?

Rywale mnie zaskoczyli. Nie sądziłem, że będą tak silni. Wydawało mi się, że czołówkę tych najsilniejszych na świecie jednak znam. Okazało się, że mogą pojawić się osoby, których nie znam i są naprawdę silni. Tak też było.

Wiemy, że we Włoszech byli z tobą bliscy, sponsorzy i partnerzy. Jakie znaczenie ma ich obecność w trakcie zawodów takiej rangi?

Ogromne, bo budzili też we mnie pewną presję. Przyjechali tam w końcu specjalnie dla mnie i nie chciałem ich zawieść. To mnie jednocześnie motywowało. Nie dopuszczałem myśli, że nie dam rady i coś mi się nie uda. W trakcie zawodów nie słyszałem zbyt wiele. Byłem na tyle skoncentrowany, że słyszałem tylko pogłosy w tle.

Ale w trakcie zawodów odezwała się poważna kontuzja. U swojego boku miałeś rywala, który momentami nawet ciebie wyprzedzał. O czym się myśli w takich chwilach, mając wiele kilogramów na swoim pasie i marzenia o mistrzostwie?

Kontuzja dopadła mnie 20 listopada, był to miesiąc przed startem w zawodach. Przed mistrzostwami świata nie mogłem wykonywać tzw. dipów [pompka na poręczach z zawieszonym ciężarem – red.], bo groziło to pogłębieniem kontuzji. Bałem się, że nie utrzymam tej siły, a z biegiem czasu obawiałem się już po prostu tego, że moja klatka piersiowa, która była uszkodzona kontuzją – nie wytrzyma tego. Mój rywal z Włoch był w bardzo dobrej kondycji, miał przewagę, a w ćwiczeniu, w którym moja naderwana klatka piersiowa mogła się najboleśniej odezwać – musiałem być znacznie lepszy, aby zdobyć tytuł mistrzowski. Nawet na Instagramie pisali do mnie obserwujący, że lecieć na zawody z kontuzją to głupota. Odpisałem wtedy: „zobaczymy”. Po drugim podejściu w trakcie zawodów kontuzja się odezwała, nikomu nic nie mówiłem, aby nie rodzić paniki. I udało się. Gdyby nie ta kontuzja – myślę, że poszedłbym po rekord świata. Ale trzeba było postawić zdrowie ponad wszystko.

Mierzyłeś się z tremą? Stresem? A może po prostu nie chciałeś zawieść samego siebie?

Nie chciałem zawieść bliskich. Ich obecność tworzyła pewną presję. Oni byli pewni, że wygram, ja sam byłem tego pewien. Gdy Włoch podniósł większy ciężar ode mnie, to poczułem, że jest presja i stres. Ale to było coś dobrego. Wiedziałem, że to może być pomocne na kolejnych etapach dla mnie. Nie widziałem opcji poddania się.

Jak inne kraje postrzegają Polaków w streetliftingu?

Bardzo mnie cieszy, że inne kraje postrzegają nas Polaków jako bardzo silnych i czują do nas duży respekt. Słowa mojego rywala z Włoch bardzo mnie ruszyły, a powiedział: „Tomku jesteś niesamowitym sportowcem. Przychodzisz skromny, niepozorny chłopak z Polski, ale z każdym się witasz z serdecznością. Po czym dźwigasz tak wielkie ciężary z taką lekkością. Było widać, że ten ostatni dip, przy którym poleciało tyle łez, a który dał ci zwycięstwo był odpłatą za twoje poświęcenie. To był zaszczyt z tobą rywalizować! Respekt dla Polski” Wtedy nie musiałem dostać już żadnego medalu, wzruszyłem się po jego słowach i poczułem jak prawdziwy mistrz świata.

Twoje filmy w internecie oglądają miliony. Taka presja może być pomocna?

To zależy od osoby. Na niektórych presja działa tak, że ludzie nie są w stanie wykorzystać swojego potencjału. Ja dostawałem tysiące wiadomości od ludzi i wiedziałem, że wiele osób spogląda właśnie na mnie. Pod koniec wiedziałem, że tego ciężaru nie niosę sam. Wiedziałem, że ci którzy są ze mną, niosą ten ciężar razem ze mną. To było uczucie nie do opisania.

Chłopak z małej wioski, niekoniecznie znanej, z kilkunastoma domami, browarem rzemieślniczym i stacją kolejki wąskotorowej – potrafi sięgać po najwyższe laury. Co byś powiedział osobom, które chcą walczyć o swoje marzenia, a nie mają wiary w siebie?

Jeśli lubisz coś robić i sprawia ci to przyjemność to powinieneś to robić i w tym trwać. Sukces w końcu przyjdzie. On nie ma przypadku. Jeśli w tym, co robisz jest miłość, to nie widzę powodu, dla którego nie mógłbyś osiągnąć swojego celu. Jeśli coś co robisz, jest w twojej głowie nieustannie, ciągle o tym myślisz, nawet nocami i w ciągu dnia to prędzej czy później osiągniesz sukces. Mówię to z pełną świadomością, jako mistrz świata.

Osiągnąłeś swoje marzenia?

Zdecydowanie tak. 2023 rok był dla mnie złotym rokiem. Otworzyłem studio treningowe, wygrałem wszystkie zawody, w których wystartowałem, zostałem mistrzem świata, rozwinąłem swoje social media z dostatkiem, wydałem swój własny kurs. Na ten moment nie mogłem zrobić więcej. Na kolejne lata mam jeszcze bardziej ambitne cele.

Jakie?

Czas pokaże. Na bieżąco dzieje się tyle rzeczy, że ciężko mi powiedzieć co będzie jutro, a co dopiero w dalszej perspektywie. Dostaję wiele wiadomości, dostrzega mnie coraz więcej osób, mam różne propozycje współpracy – często bardzo atrakcyjnej. Dzisiaj nie potrafię powiedzieć, gdzie będę za rok. Na pewno chcę bronić tytuł. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, będzie też zdrowie, to chciałbym za rok sięgnąć po rekord świata.

W streetliftingu można osiągnąć więcej?

Ścieżka jest coraz węższa, coraz trudniejsza, ale wiem, że można zrobić jeszcze więcej.

Jesteśmy w czasie postanowień noworocznych. Co poradzisz tym, którzy chcą zmienić swoją sylwetkę?

Ludzie przede wszystkim powinni nauczyć się, że nie ma czegoś takiego jak „od nowego roku”. Zmiany powinno wprowadzać się stopniowo. Nie należy rzucać się na głęboką wodę. Znam tysiące osób, które mówiły: od stycznia będę biegać, ćwiczyć, jeździć na rowerze. Po czasie te osoby się wypalały. Oczywiście, małe zmiany dają duże rezultaty z biegiem czasu. Duże zmiany sprawiają, że łatwo jest nam czasem się wypalić. Jeśli z dnia na dzień chcesz biegać 5 km dziennie i trenować na siłowni, to mogę zagwarantować, że nie jesteś w stanie tego utrzymać. Zmiany powinny być stopniowe, małe i wtedy dadzą duże rezultaty. Najważniejsza jest regularność, a kalistenikę można zacząć trenować w domu. Wystarczy ściana, krzesła, podłoga i kreatywność. Myślę, że przyjdą czasy, kiedy będzie to najpopularniejsza forma aktywności fizycznej.

Czego życzyć mistrzowi świata w 2024 roku?

Zdrowia, jak będzie zdrowie to inne rzeczy przyjdą.

 

Chciałem serdecznie podziękować sponsorom za pomoc w przygotowaniach, a szczególnie sponsorowi głównemu 

 

Sponsor główny :

Cichowlas Polskie warzywa 

Sponsorzy :

@kfdnutrition 

@creativepolska 

@agroswiat.eu 

@uprawa.warzyw 

AM SMURAWA 

@solaria_team_poznan 

@studiovivaswiatloterapia