Zbigniew Król - Od 2020 roku prowadzi pan miejską pasiekę Pszczółka. W jakim stanie po takim okresie są nasze ule?
Myślałem, że będą wyglądały gorzej, ale z 10 uli, które ustawiliśmy tutaj dwa lata temu, 9 wygląda bardzo dobrze. Oczywiście drewno się starzeje i braki są nieuniknione. Przyjmuje się, że ule amortyzują się w okresie 5 lat. My preferujemy ule drewniane, naturalne, które staramy się wymieniać tak rzadko, jak to możliwe. W takich ulach jest bowiem zapach pszczół, są tutaj wszystkie pożyteczne i niepożyteczne baterie – te ostatnie zwalczamy, odpowiednia mikroflora. Pszczoły w ulach same tworzą odpowiednie dla siebie środowisko. Jeśli już ul trzeba wymienić, to jest to dla pszczół sytuacja stresogenna i potrzeba czasu, aby znów poczuły się jak w domu. 

A jak przetrwały zimę rodziny pszczele na średzkiej pasiece?
Na początku roku silny wiatr poprzewracał część uli, choć były one przypięte pasami do podłoża. Być może pasiekę zaczepił jakiś wir. Zareagowali mieszkańcy, którzy już o godz. 7:00 rano jadąc do pracy zauważyli co się stało, dzwonili i pisali do mnie. Dzięki temu mogłem być na miejscu stosunkowo szybko. Na szczęście nic poważnego się nie stało.
Rodziny przetrwały zimę dobrze. Dwie słabsze rodziny połączyłem w jedną, co jest normalną praktyką w takich sytuacjach. 
Pszczoły oczywiście spędziły zimę w ulach. Nie przeszkadza im niska temperatura na zewnątrz. Starzy pszczelarze mówią, że potrafiłyby one przetrwać zimę nawet w kartonie, bo w kłębie, w którym znajduje się do 20 tys. osobników, a matka jest w jego środku, potrafią wytworzyć temperaturę 25 st., a jak matka składa jaja 30 st. C. W ten sposób ogrzewają się nawzajem, bo przecież ule nie są ogrzewane. 
Na przełomie lutego i marca dokarmiałem pszczoły, dostały placek miodowo – cukrowy, a także odpowiednie leki na warozę i nosemozę. Dziś pszczoły są w bardzo dobrej kondycji.

Kiedy pszczoły zaczęły oblot?
Przy temperaturze powyżej 5 st. C, czyli nawet już w grudniu i styczniu, pszczoły wylatują z uli, aby opróżnić jelita. Natomiast na oblot i zbór potrzebują temperatury powyżej 15 st. C. Zbierają pyłek i nektar z kwitnącej leszczyny, wierzby, mniszka. Na początku na własne potrzeby. Pierwsze zbiory szacują na koniec maja, początek czerwca, chyba, że mocno zmieni się pogoda. 

Miejska pasieka chyba przyjęła się w świadomości mieszkańców?
Myślę, że bardzo. Mamy dużo warsztatów, wiele zapytań, a także mnóstwo ciekawych rozmów. Kiedyś na warsztatach rozmawialiśmy o murarkach ogrodowych i ostatnio spotkałem panią, która mówiła mi, jak wykorzystała zdobytą wówczas wiedzę. Całe to promowanie pszczelarstwa ma zwrócić uwagę na kwestię środowiska, jego ochrony, dobrych praktyk. Dzięki temu dużo się o tym mówi, pojawiają się poidła dla owadów, ludzie wiedzą, że dobrze jest nie kosić całej trawy na ogrodzie. Najbardziej musi jednak cieszyć reakcja dzieci, które naprawdę mają coraz większą wiedzę przyrodniczą i dobre praktyki chcą wprowadzać w życie.

Zakłada pan i opiekuje pasiekami zlecanymi przez firmy. Czy w Środzie też mamy takie pasieki?
Na razie nie. Ja akurat zakładałem i prowadzę wiele pasiek w Poznaniu, Gądkach. Pasieki są zakładane na dachach magazynów, ale też normalnie na ziemi. Jesteśmy otwarci na propozycje średzkich firm. Zanim decydujemy się na założenie pasieki, dokładnie sprawdzamy lokalizację. Najpierw liczy się bezpieczeństwo człowieka, potem pszczół. 

Na rzecz pszczół zrezygnował pan z pracy na etacie. Dobra decyzja?
Bardzo. Robię to, co lubię, choć nie oznacza to, że mam więcej czasu. Pszczelarz w sezonie wstaje często o 5 rano, a do domu wraca o godz. 20:00. Wiem, że pszczelarstwo stało się modne i wiele osób próbuje, choć nie zawsze sobie zdaje sprawę, jak wiele trzeba się napracować. Pewnie dlatego na rynku można znaleźć na sprzedaż wyposażenia całych pasiek z 10 ulami po 2 – 3 latach użytkowania. Pewnie ktoś myślał, że całą pracę wykonają pszczoły, a tak nie jest.