Głosy dotyczące konieczności oczyszczenia wody w jeziorze pojawiają się regularnie od wielu lat, może nawet od samego początku istnienia zbiornika, czyli od 50 lat. Znaczących ruchów nie wykonano do tej pory, bo po pierwsze nigdy nie ustało się wskazać metody, która dawałaby bardzo dużą szansę na skuteczne porządkowanie dna jeziora, a po drugie, nigdy nie było środków, aby gruntowne prace przeprowadzić. 
Po katastrofie, jaka miała miejsce rok temu, wydawało się, że coś wreszcie drgnie. Działania poparte środkami w wysokości 5 mln zł zadeklarował właściciel jeziora, a więc Wody Polskie. Tyle tylko, że na deklaracji się skończyło. Sprawdzono, co prawda, czy do zbiornika nie ma dzikich odpływów na przykład z szamb, ale to w zasadzie wszystko. 
My ciągle nie znamy wyników badań, jakie przez rok prowadzi firma Prote. Jej zadaniem miało być nie tylko sprawdzenie dna jeziora i stanu wody, ale także wskazanie metody, która ma poprawić jakość wody. Na razie Zakład Gospodarki Komunalnej uruchomił dwa aeratory, które aż do jesieni mają wspomagać proces napowietrzania wody. 
Miasto Środa od lat robi nad jeziorem to, co może. Powstało kąpielisko z prawdziwego zdarzenia, wymieniono pomosty, wybudowano park, ścieżkę wokół jeziora, boiska do siatkówki plażowej i tenisa ziemnego, strefę biesiadną, postawiono wiele urządzeń rekreacyjnych. Ale wody gmina nie oczyści. I nie chodzi tylko o skalę przedsięwzięcia. Jezioro nie jest po prostu gminne i patrząc na kwestie prawne, burmistrz nie może ot tak sobie przeznaczać na nie środków z gminnego budżetu.
Problem jest wysoce złożony i zanim powszechnie zaczniemy na wodę w jeziorze narzekać, dobrze byłoby postarać się odpowiedzieć na pytanie, czy w ogóle może być lepiej. Bo woda w średzkim zbiorniku nigdy nie była czysta, czego źródeł należy szukać w genezie jego powstania i wiedzy na temat dna, które pokryła woda. Na razie jednak czekam na analizy, które na zlecenie gminy ma przedstawić firma Prote. 
Zbigniew Król 
zbigniew.krol@gazetasredzka.pl