biegaczka
Urodziła się w 1991 roku. Pochodzi z Nowego Miasta koło Płońska (woj. mazowieckie). W Środzie mieszka zaledwie od kilku miesięcy, ale jak sama przyznaje z naszą lokalną społecznością bardzo się zżyła. Tutaj pracuje, trenuje, rozwija się prywatnie i zawodowo. Największą pasją Katarzyny Chojnackiej jest bieganie. Pierwszą styczność z tą dyscypliną miała już w latach szkolnych. Przyznaje jednak, że w jej szkole nie było specjalnie miejsca na biegowy rozwój, a do zawodów uczniowie byli przygotowywani zaledwie na tydzień przed. Bardzo pozytywnie ocenia podejście w średzkich szkołach do lekkiej atletyki i fakt ogromnego wsparcia ze strony wuefistów i trenerów. – To wszystko kwestia indywidualna, dużo zależy od ludzi. Filip miał wsparcie od młodości w rozwoju, u nas nie było takich możliwości, choć teraz szkoła zrobiła ogromny progres i stawia na sportowców – mówi Katarzyna Chojnacka nawiązując do historii i początków biegowych swojego chłopaka, Filipa Jańczaka, średzkiego biegacza.
Bieganie „na poważnie” rozpoczęła na przełomie 2016 i 2017 roku, kiedy to mieszkała w Pszczółkach koło Gdańska, tuż przed wyjazdem na kilka lat do Wielkiej Brytanii. Przypadkiem poznała trenera, który wspomógł jej biegowe umiejętności. Zawsze była ciekawa rywalizacji na długich, ultra dystansach. Wspomina swój pierwszy bieg 24-godzinny. – Kawa, maści przeciwbólowe, tabletki przeciwbólowe, redbulle i „zgon”. Przesiedziałam kilka godzin w samochodzie, wróciłam na trasę i przebiegłam dobre 130 km. To była dobra lekcja. Tam nie było miejsca na wyniki, bo nie byłam na to gotowa – mówi Katarzyna Chojnacka. Uczestniczyła w wielu biegach ultra, dwa lata temu udało się po raz pierwszy pokonać granicę 200 km podczas biegu 24-godzinnego. 
Średzianka dwa tygodnie temu uczestniczyła w kolejnym biegu dobowym, tym razem we Wrześni, gdzie pokonała dystans 211 km. – To ogromne wyzwanie logistyczne, niezwykle ważne jest wsparcie ze strony innych tzw. support. Tutaj ogromne podziękowania kieruję w stronę Filipa, który dostarczał mi jedzenie na trasę, wygrzewał je, gotował pełnowartościowe posiłki i przebiegł ze mną maraton – mówi Katarzyna Chojnacka i dodaje, że podczas biegu… przytyła 2 kg! Wspomina także o kryzysie, jaki nastąpił po 15 godzinach biegu, kiedy to osoby stojące z boku sugerowały zejście z trasy. – Wyglądałam jak zombie, w zasadzie nie widziałam na oczy, byłam spuchnięta na twarzy, ale przy biegach ultra to normalna sytuacja, przez to po prostu trzeba przejść. I tym razem także tak było – mówi. Katarzyna Chojnacka ma wiele sportowych marzeń. Jej celem jest wzięcie udziału w mistrzostwach świata w Tajpej w biegu 24-godzinnym, a marzeniem wzięcie udziału w ultra maratonie w Badwater, który jest określany jako najtrudniejszy bieg na świecie. Odbywa się on w kalifornijskiej Dolinie Śmierci. W głowie jest także plan na bieg z Aten do Sparty i co najciekawsze – na bieg dookoła kuli ziemskiej wraz ze swoim chłopakiem, Filipem. – To już jest misja, która trwa dobre dwa lata – słyszymy. Nasza rozmówczyni przyznaje, że wszystko jest do zrobienia, a najważniejsza jest wiara.
Fot. Aneta Mikulska